Wokół kasyn gry, bukmacherów i jednorękich bandytów kręcą się zazwyczaj ci prawdziwi. Idę o zakład, że niemal każde kasyno otoczone jest wianuszkiem ludzi, którym właściciele muszą się opłacać. Jeśli oczywiście sami się tym nie zajmują.
Ubiegłoroczne przychody branży to prawie 20 miliardów zł. Jeśli na lewe zyski trafi choćby jeden procent (a w rzeczywistości znacznie więcej) daje to 200 milionów! Dokładnie tyle zarobił w 2009 roku monopolista Totalizator Sportowy.
Telewizyjny program "TVN UWAGA!" ujawnił, że wysocy urzędnicy Ministerstwa Finansów i celnicy od lat wiedzieli o milionowych przekrętach w branży. Ich podwładni informowali o tym na piśmie, ale byli zbywani. Mówiono im, że... nie ma żadnych podstaw do interwencji!
Od wybuchu afery hazardowej mija pół roku. TVN dysponuje dokumentami stwierdzającymi, że z 75 tysięcy jednorękich bandytów niemal wszystkie były nielegalnie zaprogramowane na duże wygrane. Milionowe różnice trafiały... No właśnie - do czyjej kieszeni? Nie wiadomo. Kto za to odpowiada?Też nie wiadomo. Ile stracił budżet?
A któż to wie? Bo i po co stresować ministrów.