www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na podstronie
www.pomorska.pl/torun
Matka Marty jest przekonana, że dziecku nie grozi niebezpieczeństwo ze strony partnera. Innego zdania jest pani Halina, babcia dziewczynki, która twierdzi, że wnuczka może być molestowana. Zwróciła się więc o pomoc do toruńskiej prokuratury, która jednak z braku dowodów, umorzyła śledztwo. Babcia nie dała jednak za wygraną i założyła sprawę w Sądzie Rodzinnym. Postanowiła domagać się ograniczenia praw rodzicielskich matce dziecka.
- Jestem bardzo szczęśliwa, że zapadł taki wyrok - komentuje pani Halina. - Chociaż muszę przyznać, że nie uwierzę dopóki nie zobaczę wyroku na piśmie. Bardzo tęsknię za wnuczką. Ostatni raz widziałam ją zaledwie przez kilka godzin w styczniu. Spotkałyśmy się z okazji dnia Babci.
Nie ma zwycięzców
Cały proces od początku toczył się za zamkniętymi drzwiami, dlatego nie wiadomo jakie były ustne motywy postanowienia sądu. Wyroku nie chcieli komentować ani matka dziecka ani jej partner. Po ogłoszeniu jego treści wyszli w pośpiechu sali. Stwierdzili jedynie, że w tej sprawie nie ma wygranych. Jest tylko przegrana dziecka.
Do czasu uprawomocnienia się wczorajszego wyroku, dziecko pozostanie pod ich opieką.
- Mimo że sprawa dobiegła końca, to nadal boję się o zdrowie wnuczki - dodaje babcia. - Nie wiem co mojej córce może przyjść do głowy, bo nie była zadowolona za wyroku. Gdy wróciłam do domu dostałam od niej smsy, w których groziła, że popełni samobójstwo. Takie same wysłała do pani kurator obwiniając ją za wszystko.
Skazana na dorosłych
Przypomnijmy, że zanim wczorajsza sprawa dobiegła końca, Marta przeszła istny horror. Ma za sobą m.in. badanie ginekologiczne, które miało wykluczyć podejrzenie babci o molestowanie, a także uczestniczyła