Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki wciąż niszczą kukurydzę

mona
sxc.hu
- Uprawy na polu mojej córki pójdą na straty przez dziki i lochy - mówi Czytelnik. - Dzwoniłem do koła łowieckiego, ale nie zjawili się, by oszacować straty i odtrzelić dziki. Łowczy zapewniają, że to zrobią.

Mężczyzna jest oburzony, ponieważ to nie pierwszy raz, gdy dziki wyrządzają szkody w uprawach.
- Na starty pójdą dwa morgi kukurydzy - mówi rolnik. - Dzwoniłem do łowczych, przez kilka tygodni nie mogę się ich doczekać. To duże szkody, za które należy się odszkodowanie.

Czytelnik podkreśla, że taka sama sytuacja na polach córki w Brukach Kokocka była już wiosną.
- Wówczas doszliśmy do porozumienia - przyznaje rolnik. - Zadaniem członków Koła Łowieckiego z Chełmna jest odstrzelać dziki. Jeśli tego nie zrobią - muszą zapłacić rolnikom za to, że nie dokonają zbioru upraw.

Przeczytaj także:Myśliwy upolował i wypatroszył dzika. Kto ukradł zdobycz?

Henryk Krzywdziński ze Starogrodu, łowczy chełmińskiego Koła Łowieckiego twierdzi, że wypłacali już odszkodowanie temu mieszkańcowi.

- Pamiętam, że jak byliśmy tam wiosną to rolnik ten stwierdził, że wypłaciliśmy za mało, ale dla nas to zawsze za dużo - wyjaśnia Henryk Krzywdziński. - Dotychczas mężczyzna ten miał hodowlę krów. Zlikwidował ją, a zabagnione łąki zrekultywował i zasiał na nich kukurydzę. Dotąd była to trasa dzików, więc nic dziwnego, że nadal chcą tamtędy chodzić. Zwłaszcza teraz, gdy jest tam kukurydza, która chętnie zjadają.

Krzywdziński zapewnia, że reagują na wszelkie wezwania i do mieszkańca też się wybiorą.
- Kolejny raz będziemy rozmawiać - zapewnia łowczy. - Niejeden rolnik dostał już odszkodowanie, ponieważ sytuacja w tym roku jest wyjątkowa. Zboża ozime wymarły. Wielu rolników w miejsce wymarzniętych rzepaków zasiało właśnie kukurydzę. Zawsze pilnowaliśmy określonych miejsc, w których pojawiały się dziki, a teraz to się rozszerzyło o nowe tereny.
W tym roku łowczym udało się odstrzelić około trzydziestu dzików.

- Nie dajemy rady - przyznaje Henryk Krzywdziński. - Do kwietnia przyszłego roku musimy odstrzelić ich siedemdziesiąt. Na razie plan wykonany został wiec w trzydziestu procentach. Osobiście płoszyłem lochy z małymi, których obiektem zainteresowania stały się buraki i ziemniaki jednego z rolników. Te zwierzęta też chcą żyć, szukają pożywienia. Strzelać do nich nie można, jedynie odstraszać je strzałami hukowymi.

Łowczy proponuje, aby rolnicy zakładali elektronicznego pastucha.

- To dobry sposób odstraszania dzikiej zwierzyny zwłaszcza, gdy ktoś sieje kukurydzę na bagnach, przy lesie, czyli w newralgicznych miejscach - wyjaśnia Krzywdziński. - Czytelnik, który czeka na odszkodowanie ma elektronicznego pastucha, ale nie chce go stosować. Mógłby go podłączyć, zrobić gest dobrej woli, bo to mogłoby rozwiązać problem. Ale on tylko wyciąga pieniądze po kolejne odszkodowania. Ma trzy hektary, na których odstrzeliliśmy już trzy dziki. Dla porównania, obok jest 150-hektarowe gospodarstwo i tam nie mamy żadnych problemów. Z właścicielem bez trudu się porozumiewamy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska