Emerytury - jakie są? Nie ma z czego się cieszyć. Mamy dane za 2018 rok

W kujawsko-pomorskich placówkach ZUS w 2018 r złożono ponad 20 tys. wniosków emerytalnych. W kraju - prawie 418 tys.
Nie wszyscy jednak pobierają przyznane im świadczenie. Część emerytów dała sobie tylko emeryturę "naliczyć", jak sie potocznie mówi. Nie zwolniła się z pracy i dalej zarabia.

W 2018 roku do ZUS złożono 417 tys. 864 wnioski o przyznanie emerytury. Więcej niż połowę (242,5 tys.) złożyły kobiety.
Ale to nie znaczy, że ubyło tylu pracujących.

99 tys. to renciści z urzędu przeniesieni na emeryturę przez ZUS z urzędu lub pobierający świadczenie przedemerytalne.
Prawie 22 tys. osób przeszło na emeryturę z bezrobocia.

Zobacz także: Emerytury 2019 - waloryzacja. Rząd przyjął projekt ustawy [TABELA ZUS, ZMIANY]

Blisko 65 tys. nie miało żadnego ubezpieczenia, gdy składało wniosek o przyznanie im emerytury. Spośród nich prawie dwie trzecie to kobiety. Mogą to m.in. być matki, które nie wróciły do pracy po odchowaniu dzieci, albo bezrobotne.

Jedynie 200 tys. z tych, którzy złożyli wnioski emerytalne pracowało lub prowadziło działalność gospodarczą.
Jednocześnie ponad 78 tys. emerytów ma zawieszoną wypłatę, bo nie zwolniło się z pracy.

W województwie kujawsko-pomorskim oba oddziały ZUS (W Bydgoszczy i Toruniu) załatwiły ponad 23 200 wniosków emerytalnych: 12 tys. w Bydgoszczy i 11,2 tys. w Toruniu. Ale nie wszyscy zrezygnowali z pracy. 3770 osobom ZUS nie wypłaca emerytury, bo nie rozwiązały umowy o pracę. To mniej więcej co 6. osoba!

Ciągle średnie emerytury nie są wysokie.
Przeciętne świadczenie, przyznane w ubiegłym roku mężczyźnie, wynosiło 2 634 zł, a kobiecie - 1 626 zł. To kwoty brutto.
W województwie kujawsko-pomorskim ta różnica jest mniejsza, ale też niższe są świadczenia. Paniom wyliczono przeciętnie 1 417 zł, panom - 2 271 zł.

Różnice wynikają z tego, że i przeciętne zarobki w regionie są dużo niższe od średniej krajowej. A od nich przecież odprowadzane są składki emerytalne.

W końcu listopada 2018 ZUS wypłacał 5,7 mln emerytur.

2018 rok był bardzo dobry dla ZUS. Wysoki wzrost płac spowodował, że do FUS wpłynęło o 3 proc. więcej pieniędzy ze składek niż planowano. Do tego było bardzo niskie bezrobocie, rosło zatrudnienie.

Swoje zrobiła wprowadzona w 2018 r. e-składka - uszczelniła system.

Dzięki temu zdarzyła się sytuacja bez precedensu - mimo obniżenia wieku emerytalnego ZUS nie wykorzystał całej zaplanowanej dotacji. Zamiast 46,6 mld zł potrzebował 35,8 mld. Ponad 10 mld zł zostało w kasie państwa.

Nie w pełni został wykorzystany także Fundusz Emerytur Pomostowych. Pod koniec ubiegłego roku - jak poinformował Wojciech Andrusiewicz, rzecznik centrali ZUS, zarząd zablokował 50 mln zł dotacji do tegoż funduszu.

Czy tak dobra sytuacja powtórzy się w tym roku? Dane demograficzne wskazują, że emerytów przybędzie na podobnym poziomie. Niewiadomą jest natomiast, co będzie działo się z gospodarką.

Nie można też zapominać, że w ubiegłym roku składki do ZUS płaciło 600 tys. imigrantów. Prognozowany na bieżący rok deficyt FUS to - w wariancie optymistycznym - 41,2 mld zł.