Polska - Francja 75:78 (20:13, 14:13, 18:25, 23:27)
POLSKA: Waczyński 15 (2), Cel 14 (3), Ponitka 12 (1), Koszarek 10 (2), Kulig 3, 8 zb. oraz Sokołowski 8, Gielo 5 (1), Karnowski 4, Gruszecki 2, Zamojski 2, Hrycaniuk 0.
FRANCJA: Heurtel 23 (1), 6 as., Diaw 13 (2), De Colo 8, Lauvergne 6, Fournier 4 oraz Seraphin 8, Diot 6 (2), Jackson 5 (1), Labeyrie 3, Westermann 2.
Po wstydliwej porażce z Finami Polacy stanęli przed jeszcze trudniejszym zadaniem: Francuzi rozpoczęli turniej od porażki z gospodarzami, ale rozpędzają się z każdym kolejnym spotkaniem.
Dobrze zaczęliśmy ten mecz w obronie. Rywale prawie 5 minut czekali na pierwsze punkty,popełniając wcześniej aż 6 strat. Po drugiej stronie rozrzucał się za to urodzony we Francji Aaron Cel (7:0 w 3. minucie po jego akcji 2+1). Po kolejnym trafieniu Adama Waczyńskiego trener Francji musiał prosić o czas.
Grających swobodnie i z polotem Polaków to nie wybiło z rytmu - w 7. minucie było 16:5. Trener Taylor zdecydował się na szeroką rotacją, pojawił się nawet Karol Gruszecki, który dotąd grał epizody w końcówkach. W ogóle za to nie wyszedł na parkiet A.J. Slaughter (lekka kontuzja).
Rezerwowi grali zupełnie bez kompleksów. Po kombinacyjnych akcjach prowadziliśmy 28:16 w 16. minucie. Mogło być jeszcze wyżej, ale kilka razy Polacy pudłowali w prostych sytuacjach pod koszem. Dobrze funkcjonowała defensywa, która pozwoliła Francuzom trafić zaledwie 5 razy z gry w pierwszym kwadransie (31 proc. i 9 strat do przerwy).
Po przerwie rywale zagrali lepiej. Początkowo przewagę udało się utrzymywać trafieniami z dystansu. Do przerwy Polacy spudłowali wszystkie 10 prób, ale w 3. kwarcie tracili pięciokrotnie, z czego aż trzy razy Cel (niestety, miał także na koncie 4 faule i musiał usiąść na ławce).
Jeszcze w 27 minucie było 51:41, ale w końcówce 3. kwarty Francuzi zagrali wreszcie po swojemu: szybko, mocno w obronie. Przed ostatnią kwartą został nam tylko punkt przewagi.
W ostatniej kwarcie jeszcze razy trafił za 3 Tomasz Gielo, ale coraz wyraźniej brakowało nam drugiego rozgrywającego. Bez odpoczywającego na ławce Łukasza Koszarka kulała organizacja gry. W 33. minucie z dystansu przymierzył Jackson i Francuzi prowadzili 59:61.
Udało nam się jeszcze odrobić 6 punktów strat, w 38. minucie był remis 69:69. Znowu jednak zabrakło niezawodności i zimnej krwi w decydujących akcjach. Francja miała takiego asa w osobie Thomasa Huertela (9/11 z gry), który na 45 sek. przed końcem trafił za 3 (69:75) z rogu parkietu.
- Zwycięstwo było w zasięgu - przyznał w TVP Sport Aaron Cel. -Nie chcę używać brzydkich słów, ale jestem bardzo zdenerwowany. Znowu pod koniec meczu rywal nas dogania i wyprzedza, to boli. Nie ma jednak czasu płakać. Z Grecją chcemy zagrać swoją najlepszą koszykówkę.
Szczęście w nieszczęściu, że porażka z Francją nic polskiego zespołu nie kosztuje (zwycięstwo też nie gwarantowałoby jeszcze awansu z grupy). Najważniejszy mecz polski zespół rozegra w środę z Grecją. Zwycięzca awansuje do 1/8 finału w Stambule.
Początek meczu o godz. 16.30. Transmisja w TVP Sport.