Chwilę po pierwszym meczu finałowym i tydzień przed arcyważnym rewanżem w Gorzowie Kacper Gomólski poinformował, że odchodzi z Get Well Toruń. W emocjonalnym wpisie na facebooku napisał: "Dziękuję za dwa lata w Toruniu tym, którzy wierzyli, mojej rodzinie, mechanikom, tunerowi Peterowi Johnsowi, który przybył m.in. dla mnie z Anglii... Dziś bylem zdeterminowany i silny, wiem, ze dwa ostatnie biegi byłbym w sztosie... Coż, chciałem pożegnać się lepszym wynikiem, niestety nie dano mi szansy... Dziekuję, GinGer".
Gomólski nie krył rozczarowania już w Zielonej Górze, gdzie był zmieniany po pierwszym nieudanym wyścigu. Trzymał się z boku w parkingu, mimo że Jacek Gajewski prosił, aby się nie obrażał. W niedzielę Gomólski był jeszcze bardziej zły: w pierwszym finale PGE Ekstraligi zaliczył dwa dobre wyścigi (2+1), a w następnych był zmieniany przez Pawła Przedpełskiego.
- Nie chcę tego komentować, cisza w eterze - powiedział żużlowiec po meczu.
Jacek Gajewski wyjaśniał, że liczył na większy potencjał Pawła Przedpełskiego. Trudno się dziwić, junior ma w tym roku dużo lepsze wyniki, w tym meczu m.in. z Gregiem Hancockiem wygrali 5:1 wyścig z rezerwą taktyczną Iversen - Zmarzlik.
W kolejnym sezonie Gomólski i tak nie miałby wielkich szans na miejsce w składzie, bo zestaw seniorski uzupełni Przedpełski, a klub zamierza przedłużyć kontrakty z Chrisem Holderem, Martiem Vaculikiem i Adrianem Miedzińskim (Greg Hancock ma ważną umowę). Chwilę na pożegnanie wybrał jednak mało szczęśliwą.