Polski Cukier Toruń - Turów Zgorzelec 92:80 (19:16, 25:16, 16:18, 32:30)
POLSKI CUKIER: Cosey 25 (3), 8 as., Cel 14 (2), 9 zb., Sulima 15, 9 zb., Wiśniewski 3, Gruszecki 2 oraz Diduszko 17 (2), Śnieg 6, Perka 5 (1), Mbodj 5.
TURÓW: Ayers 14 (3), 11 zb., Waldow 12, Balmazović 7, Bochno 7 (1), Han 5 (1), 7 as. oraz Borowski 14, Mack 13 (2), Petrukonis 6, Patoka 2.
Obie drużyny zaczęły od nerwowych akcji, ale to Polski Cukier do niezłej obrony dołożył skuteczność. Już przy prowadzeniu 7:0 gospodarzy Matthias Fischer poprosił o przerwę.
Goście szybko wykorzystali piętę achillesową torunian od początku sezon - z czystych pozycji za 3 trafili Stefan Balmazovic i Bartosz Bochno. Polski Cukier zablokował się w ofensywie i w 7. minucie przegrywał 11:12. Grę Twardych Pierników rozruszali dopiero Bartosz Diduszko, który zastąpił Karola Gruszeckiego (szybkie 2 faule) oraz powoli odzyskujący wigor z poprzedniego sezonu Cheikh Mbodj.
W połowie 2. kwarty przewaga sięgnęła 10 punktów. Gospodarze wyraźnie złapali wiatr w żagle. W defensywie wyłączyli rzuty z dystansu rywali. Trochę więcej miejsca miał dzięki temu Bradley Waldow, ale to była jedyna opcja Turowa. Zbiórki i szybkie ataki rozbiły defensywę rywali, akcjami 2+1 popisywali się Tomasz Śnieg i Aaron Cel (12 punktów i 2/2 z dystansu do przerwy). W 18. minucie była najwyższa przewaga przed przerwą - 41:25.
Po przerwie Turów poprawił defensywę, a grający zbyt mało dynamicznie torunianie w oczach tracili przewagę (44:37 w 22. minucie). Polski Cukier długi nie mógł przełamać bezradności w ataku, dopiero w 25. minucie trafił Cosey, zresztą w rzucie rozpaczy w ostatniej sekundzie akcji.
Występy Cheerleaders Toruń podczas meczu z Asseco [zdjęcia]
W 28. minucie było już tylko 52:49. Brakowało Karola Gruszeckiego, który miał wyjątkowo kiepski dzień. Gdy już minął obrońcę i był sam przed koszem, to przy próbie wsadu trafił w obręcz. To była kiepska kwarta. Jedynie Cosey potrafił trafiać z gry. Jego 11 punktów w tej części wystarczyło, aby torunianie odbudowali bezpieczną przewagę (60:50), wykorzystując słabość Turowa.
W ostatniej kwarcie Polski Cukier już nie zgubił koncentracji. W 32. minucie było już 67:52 po "trójce" Aleksandra Perki. Turów walczył, z dystansu trafiali Ayers i Mack, przewaga topniała na 8 punktów, ale Turów nie miał odpowiedzi na Coseya. Amerykanin w krytycznych chwilach brał piłkę w ręce i łatwo gubił obrońców. Po przerwie zdobył aż 20 punktów (10/17 z gry).
Polski Cukier - Turów opinie
Matthias Fischer, trener Turowa
- Gospodarze zagrali bardzo dobry mecz, byli świetnie dysponowani w ataku, zwłaszcza Cosey w drugiej połowie Mieliśmy szanse, żeby wrócić do gry, ale nie trafiliśmy kilku rzutów z otwartych pozycji.
Bartosz Bochno, obrońca Turowa
- Kilka razy zbliżaliśmy się do Polskiego Cukru, ale nie udawało nam się wtedy zatrzymywać jeszcze z dwóch kolejnych akcji. Za dużo punktów pozwoliliśmy rzucić punktów, przegraliśmy rywalizację o zbiórki. Szkoda, bo byliśmy w stanie wygrać ten mecz.
Dejan Mihevc, trener Polskiego Cukru
- Gratuluję mojej drużynie, to ważne zwycięstwo. Turów przyjechał do nas po trzech bardzo dobrych meczach. Na początku wykonaliśmy dobrą robotę w defensywie, nie pozwalaliśmy wiele rzucać rywalom z dystansu. Po przerwie było już tym różnie.
Bartosz Diduszko, skrzydłowy Polskiego Cukru
- Cieszymy się ze zwycięstwa, bo Turów w poprzedniej kolejce z Anwilem pokazał swoje możliwości. Pogubiliśmy koncentrację po przerwie, ale zagraliśmy do końca. Pierwsza połowa pokazuje, że nasza praca nad obroną przynosi dobre efekty.
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU