Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Globalny Wielki Brat jest z Ameryki

Rozmawiał Jacek Deptuła
Ryszard Czarnecki, europoseł PiS z województwa kujawsko-pomorskiego.
Ryszard Czarnecki, europoseł PiS z województwa kujawsko-pomorskiego. archiwum
Ja Amerykanów nie oskarżam, ale ich rozumiem. Sprawy zaszły jednak chyba zbyt daleko - mówi Ryszard Czarnecki, europoseł PiS z województwa kujawsko-pomorskiego.

- Skandal z amerykańskim systemem inwigilacji obywateli za pomocą internetu, zwany PRISM, zatacza coraz szersze kręgi. Wczoraj szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz sugerował, że Amerykanie szpiegują nie tylko swoich obywateli, ale również Europejczyków. Jaka może być reakcja Brukseli?
- W gronie eurodeputowanych dyskutujemy oczywiście sprawę głośnych przecieków, które ujawnił współpracownik wywiadu USA Edward Snowden. Na razie to rozmowy na forum tzw. grup politycznych, ale sądzę, iż wkrótce Parlament Europejski zajmie się oficjalnie sprawą amerykańskiego systemu inwigilacji PRISM. Psychologicznie rozumiem działania Amerykanów, które dowodzą troski o bezpieczeństwo obywateli związane z terroryzmem. To następstwo zamachów na World Trade Center i daleko posuniętej ostrożności. Pamiętajmy, że zamachy miały też miejsce w Madrycie, Rzymie i Londynie.

- Wizja globalnego Wielkiego Brata przeraża, a szpiegowanie ludzi przez rząd USA za pomocą prywatnych firm Microsoft, Skype, Yahoo, Google, YouTube czy Facebooka to skandal.
- Ja Amerykanów nie oskarżam, ale ich rozumiem. Sprawy zaszły jednak chyba zbyt daleko. U nas, Europejczyków, może to budzić niesmak, ponieważ dobre intencje walki USAze światowym terroryzmem mogą zostać wykorzystana do zupełnie innych celów.

- Nie sądzi pan, że hasło amerykańskiej "walki z terroryzmem" jest nadużywane? Najpierw straszy się terrorem, a później ogranicza prawa.
- Wojna z terroryzmem jest faktem, terroryści są i działają, co widzieliśmy ostatnio choćby w Bostonie. Amerykanie jednak muszą wyraźnie rozdzielić sprawy walki z terroryzmem od wolności obywatelskich. Reguły gry muszą być czytelne. Słuchając o aferze PRISM pomyślałem, że nadgorliwość może być rzeczywiście gorsza od faszyzmu. Mamy jednak zbyt mało danych, by w sposób jednoznaczny odnieść się do afery.

Przeczytaj także: Europosłowie nie narzekają na brak pieniędzy, najbogatszy jest Ryszard Czarnecki
- Czy dostęp Amerykanów do niemal wszystkich danych internautów, i to w skali globalnej, jest poza wszelką kontrolą?
- Zapewne podobnie robią Rosjanie i Chińczycy dlatego sądzę, że afera spowoduje reakcję Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. To problem, który zrodził się z nieprawdopodobnego rozwoju techniki informatycznej. Internet nie zna granic i nie ma poglądów politycznych. Jestem przekonany, że europejscy i polscy politycy są inwigilowani przez wywiady zagraniczne. Rzecz w tym, by nasze służby stały na tak wysokim poziomie technologicznym, by temu zapobiec. Co więcej, nie zdziwiłbym się, gdyby wobec polskich polityków jakąś grę czy inwigilację stosowały służby państw NATO i USA. Ale nie wolno wylewać dziecka z kąpielą. Z jednej strony mamy wolność w dostępie do informacji i prawa człowieka , z drugiej - potrzeba kontroli służb specjalnych, nawet w skali globalnej, wydaje się konieczna. Ale największą rolę powinny spełniać służby krajowe powołane do ochrony obywateli i interesów państwa. One muszą dysponować takimi narzędziami, by mogły monitorować jakąkolwiek inwigilację wykraczającą poza przepisy prawa.

- Chyba w interesie całej Unii leży ochrona jej obywateli. Przecież UE to także najpoważniejszy konkurent gospodarczy USA.
- Tak, ale nie jest to takie proste zważywszy np. na silne więzy brytyjsko-amerykańskie i francuski lub niemiecki dystans do USA. Dotąd w Europie nie ma, tak jak w Stanach, jednej służby wywiadowczej czy informacyjnej.

- Zatem Amerykanie nadal będą bezkarni?
- Już sam fakt, że nastąpił tak spektakularny przeciek świadczy o tym, że żadne służby nie mogą się czuć bezkarne. Nato miast rzeczywiście niezbędne wydają się międzynarodowe uregulowania prawne w tej dziedzinie. Widzę też inne zagrożenia. O ile w państwach demokratycznych możliwość sprawdzania służb jest realna, o tyle w takich krajach Rosja czy Chiny są one poza jakąkolwiek kontrolą i presją społeczną. Dlatego dziś mówimy o "Wielkim Bracie" z Ameryki, a nie wiemy nic o inwigilacji internetowej służb rosyjskich i chińskich.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska