Wniosek na prawie 4 mln 400 tys. zł został złożony przez radcę prawnego w imieniu osób prywatnych, jednak rzeczywiście związanych zawodowo z wziętą lokalną firmą budowlaną.
Podstawą odszkodowania ma być "rzeczywista szkoda poniesiona w związku z uchwaleniem Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Golubia-Dobrzynia".
Chodzi o uchwałę z 2006 roku, wedle której działki na tzw. os. Królewskim przeznaczone zostały pod budownictwo jednorodzinne - wśród nich dwie przy ul. Kościuszki o łącznej powierzchni 2,8 ha, należące do osób ubiegających się o zadośćuczynienie z miejskiej kasy. Plan miejscowy, który uniemożliwia postawienie tam budownictwa wysokiego, obniżył - zdaniem wnioskujących opierających się na wyliczeniu rzeczoznawcy - wartość rynkową ich nieruchomości.
Miasto nie wypłaci ani grosza
- W naszym mieście wszystko jest możliwe, samowolka i bezprawie - denerwuje się użytkownik naszego forum. - Jakieś pieniądze z miejskiej kasy zapewne wyrwą.
- Każdy może czuć się poszkodowany, papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie - odpowiada Roman Tasarz, burmistrz Golubia-Dobrzynia. - Wniosek jest absurdalny i irracjonalny, odpowiedzieliśmy negatywnie i nie wypłacimy ani grosza.
Sytuację wyjaśnia Jerzy Ostrowski z urzędu miasta: - Państwo ubiegający się o odszkodowanie kupili te działki 29 grudnia 2001 roku. W starym planie ogólnym z lat 90. grunty te projektowane były pod zabudowę wielorodzinną jednak z zaznaczeniem, że należy tu opracować plany szczegółowe i z możliwością doprecyzowania przeznaczenia konkretnych terenów pod zabudowę jednorodzinną. Już w październiku 2001 roku, kilkanaście tygodni przed tym jak sprzedaliśmy tę działkę obecnym właścicielom, gotowy był nowy plan. Nim radni zatwierdzili go uchwałą, zgodnie z procedurami był wyłożony i ogólnodostępny, by mieszkańcy mogli zgłaszać uwagi. Zresztą informowaliśmy o tym też państwa, którzy teraz domagają się odszkodowania, bo już wtedy byli właścicielami innych działek w mieście. W związku ze skargą dotyczącą stacji benzynowej przy ul. Piłsudskiego procedury przeciągały się i ostateczną, obowiązującą do dziś uchwałę podjęliśmy dopiero w 2006 roku. Przez cały ten czas nie wpłynęły w sprawie działek przy Kościuszki żadne uwagi.
A może jednak bloki
W związku z przekształcaniem gruntów pod szkołę rolniczą i z myślą o tym, że w rozrastającym się mieście część działek rolniczych trzeba przekwalifikować na budowlane, Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego znów został wyłożony dla mieszkańców w poprzednim roku.
Magistrat zachęcał, by właściciele gruntów zgłaszali korekty, które można by następnie kompleksowo zatwierdzić.
Przy tej okazji do urzędu wpłynęła też prośba o przekształcenie pod budownictwo wysokie dwóch działek przy Kościuszki. Wniosek został odrzucony.
- To niemożliwe, zgodnie z obowiązującym planem na os. Królewskim są już budowane domy jednorodzinne i nie zamierzamy w to ingerować - deklaruje Tasarz. - Odpowiedzieliśmy oczywiście odmownie, nasza decyzja nie została w żaden sposób oprotestowana.
Jednak po kilku miesiącach właściciele zdecydowali się na kolejny krok - wezwanie do wypłaty odszkodowania. W maju magistrat odmówił, póki co odwołania nie ma.
Sprawa prywatna czy nie?
Czy jako podatnicy powinniśmy się obawiać, że jakieś pieniądze odpłyną ze wspólnej kasy?
- Zdarzyła się jedna taka sytuacja i zupełnie inna od omawianej, kiedy miasto musiało wypłacić odszkodowanie z tytułu obniżenia wartości gruntu spowodowanego zapisami w planie zagospodarowania - przyznaje burmistrz. - W zeszłym roku zakończył się trzyletni proces, przedsiębiorca zaskarżył przekwalifikowanie dawnej sfery przemysłowej, w której prowadził już swój zakład w sferę mieszkaniowo-usługową. Byliśmy zmuszeni to zrobić ze względu na określony rozwój miasta i na wymogi Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Chodziło o uciążliwą dla otoczenia lakiernię, właściciel musiał ją zamknąć. Żądał 1 mln 800 tys. zł, sąd nakazał nam wypłacić 10 procent tej kwoty.
W krótkiej rozmowie telefonicznej z właścicielką nieruchomości przy Kościuszki usłyszeliśmy, że nie życzy sobie żadnych pytań, bo jest to sprawa prywatna.