Kup Gazetę Pomorską przez sms
Kup Gazetę Pomorską przez sms
Kup Gazetę Pomorską przez SMS - kliknij
Wbrew żelaznym zasadom pilotażu w kabinie podczas lądowania przebywał szef sił powietrznych gen. Błasiak. "Sama obecność generała, wbrew wszelkim procedurom, była wywieraniem presji na pilotach!" - twierdzą specjaliści wojskowi. Kilka dni temu pisałem właśnie o tym i paru internautów - "prawdziwych Polaków" - odsądzało mnie od czci i wiary.
A we wczorajszym wywiadzie dla "Wyborczej" pilot Jaka, który wcześniej lądował w Smoleńsku, twierdzi, że komendy rosyjskiego kontrolera lotów były jasne, namiary na kurs prawidłowe, a lotnisko normalnie oświetlone. Tyle, że niesamowicie zamglone.
Wiem, że nie przekonam zwolenników spiskowej teorii dziejów, niemniej takie są ujawnione dotąd fakty. Trzeba też pamiętać, że najczęstszą przyczyną katastrof lotniczych nie jest jeden czynnik, ale seria fatalnych zbiegów okoliczności. Najpewniej tak było i 10 kwietnia. Warto więc zadać sobie najważniejsze pytanie, którego nikt nie chce zadać:
Czy uroczystość w Katyniu zostałaby odwołana, gdyby samolot prezydencki musiał lądować w Mińsku lub w Moskwie?
Udostępnij