I pomyśleć, że waloryzacja poselskich uposażeń może nas kosztować w przyszłym roku 4 mln, a kaprys Gosiewskiego - dworzec PKP we Włoszczowej - 3 mln. Stołeczne media podały, że MSZ ogłosiło przetarg na 500 foteli biurowych - warunki spełniał jeden producent, który sprzedaje te cacka za ponad tysiąc euro za sztukę. Wcześniejszy na ekspresy do kawy przewidywał ich kupno za 8 tys. zł - też za sztukę.
Porównanie kosztów olimpiad z wygodą urzędniczych pup wypada koszmarnie - bezapelacyjnie wygrywają ministerialne tyłki. A przegrywają - umysły młodych ludzi.
Polska wydaje na ucznia 3,3 tys. dolarów rocznie, kraje zachodnie - dwa razy więcej. Norwegia płaci za studenta 15,5 tysiąca dolarów, Wielka Brytania ponad 13 tysięcy dolarów, a Polska niewiele ponad 5 tysięcy.
Można przyjąć, że jesteśmy zbyt biedni, by uczyć młodzież wg zachodnich standardów. Ale naukowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego wyliczył, że 25 proc. pieniędzy przeznaczonych na edukację przeżera rozbuchana administracja.