- Przyjechałam do Szubina z Lipska nad Biebrzą. Kiedyś mówiło się, że to region białostocki. Teraz te tereny należą do Suwałk - opowiada Jadwiga Bołka. Przyznaje, że to tam, w rodzinnych stronach, nauczyła się robienia pisanek. Były to pisanki batikowe, woskiem malowane.
Więcej wiadomości z Nakła i okolic na www.pomorska.pl/naklo.
- Od piątego roku życia je robię - opowiada twórczyni ludowa. Przyznaje, że do dziś jest to jej ulubiona technika zdobnicza. Choć poznała też inne i chętnie uczy ich dzieci i młodzież. Nie tylko w Szubińskim Domu Kultury, choć tu właśnie, na zajęciach artystycznych ją spotykamy. Także w innych miejscowościach regionu.
Co roku ze swoimi pracami jeździ też do Bydgoszczy - na pokazy i kiermasze.
W tym roku przed świętami też spotkać ją będzie można na bydgoskiej starówce. Panią Jadwigę i jej córkę Małgorzatę Bołkę chętnie też przed świętami zapraszają na pokazy szkoły, choćby szkoła katolicka w Bydgoszczy. Bo w tworzeniu pisanek jest prawdziwą mistrzynią.
- Gdy przyjechałam do Szubina wiele osób po raz pierwszy w życiu widziało pisankę - opowiada. - Bo takiej tradycji na Pałukach nie było. Tu na Wielkanoc jajka farbowano co najwyżej w wywarze z cebuli na jednobarwny kolor. Gdy zaczęłam robić pisanki batikowe - wszyscy się zachwycili - wspomina Jadwiga Bołka.
Najpierw były prace robione tylko dla rodziny, potem zaczęły się pokazy. Z czasem Jadwiga Bołka nawiązała współpracę z domem kultury w Szubinie, zaczęła uczyć młodzież. Talent zdobniczy odziedziczy po niej córki Małgorzata, Bożena i Asia. Tradycje rodzinne kultywują też wnukowie m. in. 19-letni Dawid Palczewski.
Na Pałukach nie było też typowych palm wielkanocnych, a kropidła pałuckie. Robiono je z ziół. - Z kocanki, dziurawca, krwawnika - wylicza Jadwiga Bołka. Kropidła miały pasemka przeplatane mchem. Ich charakterystyczną cechą były też różki robione z krepy, cztery do góry i sześć na dole.
- Kontynuujemy tę tradycję, bo trzeba w końcu coś regionalnego na Pałukach mieć - podkreśla twórczyni ludowa z Szubina.
Czytaj e-wydanie »