Termin "powidlanki" dla pań mieszających powidła w wielkim garze wymyśliła Krystyna Wasilkowska -Frelichowska, nieszawianka, autorka książki "Zapach świeżych malin" (o kulinarnych tradycjach nieszawian). Powidła po nieszawsku powstają według zawartego tam przepisu i w sposób, w jaki robiło się je dawniej.
Smażenie w miedzianym kotle na ogniu w specjalnie wykonanym palenisku trwa już od środy. Odbywa się w sadzie Bożeny i Ireneusza Kalotów. Zanim się zaczęło, sto kilo śliwek wypestkowała gospodyni razem z Mariola Kokowicz. Obie panie dostarczyły owoce. Pestkowanie zajęło im cztery godziny. Potem śliwki trafiły do miedzianego wielkiego gara, który stanął na specjalnie zbudowanym palenisku.
Smażone śliwki miesza się mieszadłem o nazwie bocian. Mieszają nie tylko "powidlanki", do których prócz wymienionych pań z inicjatywą należą też Patrycja Sekuła, Anna Komorowska, Natalia Tomicka, Jolanta Tometczak, Ewa Podlewska, Marta Brzęczkowska, ale także Ireneusz Kalota oraz ekipa druhów z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej: komendant Piotr Wiśniewski, Marcin Antosiewicz, Sławomir Słomczewski oraz Rafał i Krzysztof Purcelewscy, a nawet burmistrz Marian Tołodziecki.
Powidła pojawią się na niedzielnych targach w Raciążku na stoisku pod szyldem Ligi Kobiet Polskich, bo to z niedawno powstałego koła LKP wyszła inicjatywa pokazania się na tej imprezie. Nie tylko powidłami będą panie kusić uczestników targów. Będzie też gzik babuni, smalec ze skwarkami, masło z kirzanki, kwaszone ogórki i wiejski chleb Margaitty Wiśniewskiej. O tych i innych smakołykach można przeczytać w książce Krystyny Wasilkowskiej-Frelichowskiej. Kilka egemplarzy znajdzie się także na stoisku.
Czym różnią się nieszawskie powidła od innych? - Smażymy je z cukrem do smaku i masłem dla glazury i lepszego smarowania - mówią panie. Ale proporcji nie zdradzają.
Czytaj e-wydanie »