Stal Ostrów Wlkp. - Anwil Włocławek 65:73 (17:28, 19:17, 18:9, 11:19)
Od 8 lat Włocławek czekał na medal, o 15 lat na mistrzostwo Polski. Ostatnie zdobył w 2003 r., gdy trenerem był Andrej Urlep, za jego zawodnikiem Igor Milicić.
W tym roku los był przewrotny. Obaj spotkali się na ławce trenerskiej, a po dramatycznym półfinale Anwil pokonał dotychczasowego mistrza Polski - Stelmet Zielona Góra.
Jak się okazało, decydujący mecz w Ostrowie zaczął się jak marzenie dla Anwilu. Na początku drugiej kwarty prowadził nawet 35:19! Takiej przewagi w tej serii finałowej jeszcze nie było. Włocławianie w 1. kwarcie trafiali z gry ze skutecznością 68 procent (11/16). Świetnie grał Jaylin Airington, znakomicie układała się współpraca wysokich - Josipa Sobina i Pawła Leończyka, a asysty gromadził Kamil Łączyński.
Ale Stal się nie poddawała, a trybun kibicował jej zawieszony Aaron Johnson. W drugiej kwarcie odrobili jednak tylko 2 pkt. z pierwszej, ale już w trzeciej było dla nich znacznie lepiej. Anwil popełniał straty, które po kontrach Stal zamieniała na punkty. W 27 min przegrywała już tylko 47:50. Po chwili po rzucie za 3 pkt. był już remis 52:52 i 54:54. Włocławianie w tej kwarcie trafili tylko cztery rzuty z gry i zdobyli ledwie 9 pkt.
Wówczas ciężar gry wziął na siebie kapitan - Kamil Łączyński. Do tej pory uzbierał 8 asyst, ale żadnego punktu. A tymczasem trzy razy z rzędu trafił za 3 pkt., co było dla Stali nokdaunem! Anwil znów odzyskał prowadzenie 65:54, a po chwili jeszcze wykorzystał 2 rzuty wolne (67:56). W końcówce zanotował jeszcze przechwyt, po którym podał w kontrze do Almeidy, co ten zakończył wspadem (71:59).
Zdjęcia z fety w Ostrowie Wlkp. za chwilę.
Sportowe Podsumowanie Weekendu - Olimpia Grudziądz w trudnej sytuacji.