Katarzynka Toruń - GTK Gdynia 64:54 (17:15, 10:10, 18:13, 19:16)
KATARZYNKA: Gielo 23 (1), Karnowski 16, Szymański 12, Piechota 8, Zaniewski 0 oraz Stankiewicz 5, Broczek 0
Taki wynik jest sporą niespodzianką. Rywale przyjechali do Torunia po medal, po drodze nie przegrali jeszcze żadnego meczu w tym sezonie. Podobnie jednak jak dzień wcześniej Korona, także GTK nie poradził sobie z podkoszową siłą gospodarzy.
Pod deskami panował tym razem Przemysław Karnowski (24 zbiórki i 4 bloki), Tomasz Gielo skoncentrował się na zdobywaniu punktów. Nie byłoby jednak zwycięstwa bez znakomitej defensywy całego zespołu, gdynianie trafili z gry 23 rzuty na 83 próby. W ataku lidera dzielnie wspierali Maciej Piechota czy rozgrywający Olaf Szymański.
Jeszcze po przerwie GTK dzięki "trójkom" Roberta Kolki (w sumie 6 trafień z dystansu i 23 pkt) prowadziło 37:34, ale potem torunianie zdobyli 11 punktów z rzędu, a w ostatniej kwarcie rywali pogrążył kilkoma akcjami Karnoiwski.
- Nie zastanawialiśmy nad swoimi szansami przed meczem, chcieliśmy po prostu powalczyć ze wszystkich sił. To zasługa wszystkich chłopaków w drużynie. Cieszymy się z tego wyniku, ale musimy szybko o nim zapomnieć, ostudzić głowy i skoncentrować się na kolejnym meczu - podkreślił Karnowski.
Gospodarze wygrali już drugi mecz, ale niczego jednak nie mogą być pewni. W piątek zagrają z Treflem Sopot (godz.18.00). Jeśli wygrają, to będą najlepsi w grupie i w dość łatwym półfinale zagrają prawdopodobnie z Pyrą Poznań. Jeśli jednak przegrają, to o awansie do strefy medalowej będą decydować małe punkty.
W innych meczach: grupa A: Trefl Sopot - Korona Kraków 100:58; grupa B: Pyra Poznań - ŁKS Łódź 75:59, WKK Wrocław - Zastal Zielona Góra 87:56