Sanoczanie w poprzednich wielu latach mieli kompleks torunian. W tym sezonie wyleczyli się z niego w najlepsze - z czterech bezpośrednich meczów wygrali trzy.
KH Energa gra nierówno. Zdarzają jej się wyrównane spotkania oraz bardzo słabe, do jednej bramki. Mianownik jest jeden - na koniec wygrywa przeciwnik.
Warto przeczytać
Tym razem gra była wyrównana. Torunianie mieli sporo okazji do zdobycia gola, ale byli nieskuteczni. Gospodarze zdobyli jednego gola w 14 minucie, gdy świetną indywidualną akcją popisał się Tamminen. Wynik 1:0 utrzymał się do 58. minuty. Najlepszą okazję do wyrównania torunianie mieli podczas gry w podwójnej przewadze między 53. a 55. minutą, ale mimo sporego zamieszania pod bramką gospodarzy nie wcisnęli krążka do bramki.
Na 140 sekund przed końcem goście wycofali bramkarza. Ryzyko jednak nie przyniosło pożądanych skutków, a nawet - wręcz przeciwnie. Do pustej bramki krótko potem trafił E. Lorraine i rozstrzygnął losy spotkania. Potem na chwilę Ekholm Rosén wrócił do bramki, znowu z niej zszedł, ale o mało nie skończyło się to trzecim golem. Tym razem E. Lorraine trafił w poprzeczkę.
W niedzielę o godzinie 17 KH Energa podejmie na Tor-Torze w zaległym meczu Podhale Nowy Targ, ostatni zespół w tabeli.
Marma Ciarko STS Sanok - KH Energa Toruń 2:0 (1:0, 0:0, 1:0)
1:0 Sami Tamminen (13:36), 2:0 Elliot Lorraine - Niko Ahoniemi (58:32)
