Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowcy ciągnika nie było widać - miał 10 lat!

Lucyna Talaśka-Klich
Ten rysunek pochodzi z komiksu "Przygoda na wsi” wydanego przez Państwową Inspekcję Pracy. Dzieciom bardzo się podoba, a co najważniejsze - podkreślają inspektorzy - trafia do wyobraźni nie tylko maluchów, ale nawet nastolatków.
Ten rysunek pochodzi z komiksu "Przygoda na wsi” wydanego przez Państwową Inspekcję Pracy. Dzieciom bardzo się podoba, a co najważniejsze - podkreślają inspektorzy - trafia do wyobraźni nie tylko maluchów, ale nawet nastolatków.
Pięcioletni chłopczyk wpadł pod pług, zmarł w szpitalu. 10-letnia dziewczynka spadła z przyczepy załadowanej sianem, ma uraz miednicy. Tych i wielu innych wypadków można było uniknąć.

Niedawno pisaliśmy o Marcinie Wasiniewskim z Kiełpina - laureacie etapu wojewódzkiego konkursu "Bezpieczne gospodarstwo rolne". Gospodarz opowiadał, że niektórzy rodzice proszą go, by zabrał dziecko do kombajnu. Na przejażdżkę. Zawsze odmawia.

Piszcie o tym!

No i rozdzwonił się redakcyjny telefon. - Nie każdy wykazuje tyle rozsądku, co rolnik z Kiełpina - powiedziała Monika Jakubowska z Inowrocławia. - Zatrzymałam się niedawno przy drodze prowadzącej do Bydgoszczy i widziałam jak w kombajnie bez kabiny, oprócz dorosłego mężczyzny jeździł mały chłopiec. Dziecko mogło z niego wypaść, a poza tym wdychało kurz. To karygodne! Piszcie o tym!

Z kolei Czytelnik spod Mogilna powiedział, że dzieci sąsiada w wieku 9-14 lat wielokrotnie widział za kierownicą ciągnika: - Jak sąsiadowi zwróciłem uwagę, to powiedział, że jego nowoczesny traktor jest bezpieczny!

Tatuś pozwolił

- Niedawno, podczas inspekcji na wsi zauważyłem, że po polu jedzie ciągnik bez kierowcy - mówi nadinspektor Roman Wzorek z bydgoskiego inspektoratu Państwowej Inspekcji Pracy. - Kiedy podszedłem bliżej okazało się, że za kierownicą siedzi 10-letni chłopczyk. Zapytałem, kto mu pozwolił prowadzić traktor na polu. Odpowiedział: tatuś.

W tym roku, w Kujawsko-Pomorskiem, doszło już do wielu wypadków w rolnictwie z udziałem dzieci. - Pięcioletni chłopczyk bawił się na polu, wpadł pod pług i zmarł w szpitalu - wspomina Wzorek. - Dziesięcioletnia dziewczynka spadła z przyczepy załadowanej sianem i wpadła pod koła. Ta "przejażdżka" zakończyła się ciężkim urazem miednicy. Z kolei piętnastoletni chłopiec, który pomagał rodzicom podczas sadzenia ziemniaków, włożył rękę do maszyny. Trzeba ją było amputować.

Dokładnej liczby wypadków, z udziałem najmłodszych, nie znają ani w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, ani w Państwowej Inspekcji Pracy. - W 2004 roku znowelizowano ustawę o ubezpieczeniu społecznym rolników i od tego czasu ich dzieci (do lat 15) nie są objęte prawem do odszkodowania - mówi Jerzy Wojtach z OR KRUS w Bydgoszczy. - Dlatego nie prowadzimy statystyk na temat wypadków z ich udziałem, choć nadal organizujemy zajęcia z dziećmi i mówimy im o zagrożeniach.

Mniej dzieci pracuje w rolnictwie

- Wypadków byłoby mniej, gdyby rolnicy przestali zabierać dzieci ze sobą, gdy pracują na polu - uważa Czytelnik spod Mogilna. - Po co je narażać? Poza tym niektórzy gospodarze wciąż traktują je jak tanią siłę roboczą.

Wzorek przypomina, że dzieci, które nie ukończyły 16 lat nie powinny pracować. Także w rolnictwie. Potem mogą wykonywać proste czynności. - Nie zalicza się do nich kierowania ciągnikiem czy kombajnem - podkreśla inspektor.
- Coraz mniej dzieci pracuje w rolnictwie - twierdzi Agnieszka Delestowicz, sołtys Drzewianowa (gm. Mrocza). - Poza tym na wsi nie ma takich możliwości jak w mieście, by dziecko w czasie żniw wysłać na półkolonie. Dlatego nie ganiłabym rodziców, którzy zabierają je na pole. Niektórzy nie mają dzieci z kim zostawić.

Są bardziej świadomi

- Na szczęście gospodarze są coraz bardziej świadomi - twierdzi Jerzy Wojtach. - Kiedyś rodzice szczycili się tym, że dziecko pomaga im w gospodarstwie. Teraz częściej się tego wstydzą.

Podobnie uważa Wzorek: - Mam nadzieję, że to efekt także naszej pracy. W tym roku zorganizowaliśmy 11 konkursów dla najmłodszych na temat bezpieczeństwa. Rozdaliśmy też wiele komiksów o zagrożeniach na wsi, które świetnie trafiają do ich wyobraźni.

Może trafią też do wyobraźni ich opiekunów. - Dopiero, gdy synek włożył palce do sieczkarni i przybiegł do domu zakrwawiony, dotarło do mnie, że nie wszystko w naszym gospodarstwie jest zabezpieczone jak należy - powiedziała nam pani Krystyna z okolic Torunia. Na szczęście paluszki jej synka udało się uratować. I choć od tego zdarzenia minęło ponad pięć miesięcy, wciąż nie może powstrzymać łez, gdy o tym mówi.

- Nigdy nie zapomnę wypadku chłopczyka, który włożył rączki do maszyny bez osłony - mówi Wzorek. - Gdy wrócił ze szpitala powiedział do babci: już ci więcej nie będę broił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska