King Szczecin - Anwil Włocławek 77:73
Kwarty: 17:21, 27:15, 21:15, 12:22.
King: Whitehead 23 (4), Dziewa 7 (1), Meier 7 (1), Novak 7, Nicholson 5 (1) - Woodard 13 (2), Kostrzewski 10, Wójcik 5, Kierlewicz 0.
Anwil: Taylor 12 (2), Michalak 8, Pipes 6, Ongenda 6, Petrasek 6 - Łączyński 11 (2), Turner 9 (1), Funderburk 9, Nelson 3 (1), Sulima 3, Gruszecki 0.
Od pierwszej akcji górowała defensywa. Już po pierwszym ataku włocławian w użyciu była analiza wideo. Najczęściej na tablicy wyników był remis. Dopiero w ostatniej minucie po akcji 2+1 DJ Funderburka Anwil prowadził 21:16.
Druga kwarta była słabsza w wykonaniu Anwilu. Zanotowali serię 0:8 i w 16. minucie przegrywali 26:31. Niemoc przerwał trójką Kamil Łączyński. Niestety, poprawa była chwilowa i na przerwę podopieczni Selcuka Ernaka schodzili mając osiem punktów straty.
Zobaczcie także
W trzeciej kwarcie poprawy nie było. Włocławianie mieli duże problemy, by sforsować dobrze zorganizowaną defensywę zespołu ze Szczecina. Sami nie potrafili zatrzymać zatrzymać Isiaha Whiteheada, który zdobył 9 punktów. Straty wzrosły do 14 "oczek".
Od 33. minuty na boisku znowu pojawił się Łączyński i od razu zaliczył asystę oraz efektowny wjazd do pod kosz. Straty zmalały do 62:68. Po jego kolejnej kapitalnej akcji cztery minuty przed końcem było 66:70. Świetnie w obronie spisywał się Nick Ongenda. Po kolejnej asyście "Łączki" do Luke'a Petraska Anwil odzyskał prowadzenie 71:70.
W ostatniej minucie emocje sięgnęły zenitu. Na trafienie Jamesa Woodarda odpowiedział Michał Michalak. 28 sekund przed końcem ponownie na prowadzenie Kinga wyprowadził Mateusz Kostrzewski. W kolejnej akcji rzuty wolne wywalczył Justin Turner, ale nie trafił ani jednego osobistego. Piłkę zebrał Ongenda, ale wyrzucił piłkę za połowę i 13 sekund przed końcem piłkę mieli rywale. Turner zaliczył przechwyt przy podaniu Whiteheada. Faulowany Michalak także nie trafił obu wolnych! Funderburk sfaulował Whiteheada, ale ten nie pomylił się z linii rzutów wolnych. Anwil miał na ostatnią akcję 4,6 sekundy. Niestety, Łączyński nie zdołał wykonać podania przez pięć sekund i stracił piłkę. Jovan Novak trafił jednego wolnego i tym samym pozbawił włocławian szans na trofeum.
W drugim półfinale Górnik Zamek Książ Wałbrzych rozbił PGE Start Lublin 88:60 (17:12, 25:16, 22:12, 24:20).
Finał w niedzielę o godz. 17.30.
