Komisja ds nazewnictwa miejskiego zajmie się błędami w nazwach ulic w Bydgoszczy

O błędach urzędników regularnie informuje nas Jerzy Derenda, prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy. Najpierw wskazał na ulicę Kotowicza na Błoniu, która jeszcze przed wojną nosiła imię Mikołaja Kotwicza. Drugie "o" pojawiło się w nazwisku patrona 20 marca 1934 roku, podczas sesji Rady Miasta.

Kolejną uliczką z błędem w nazwie jest według prezesa ulica Amilkara Kosińskiego na Jarach. Według niego droga powinna nazywać się Antoniego Kosińskiego, bo "Amilkar" jest imieniem wodzów kartagińskich.

Ostatni błąd dotyczy ulicy Strzegowskiej na Miedzyniu. Jerzy Derenda dowodzi, że leży ona w rejonie ulic noszących nazwy polskich miejscowości. Tymczasem w kraju mamy: Strzegów, Strzegowo i Strzegowa, z których największy jest Strzegów... mała "popegeerowska wieś w woj. opolskim z jednym sklepem spożywczym, bez kościoła, ale za to z zamkniętą w 2000 roku świetlicą wiejską". Jego zdaniem poprawna nazwa to "Strzegomska", od leżącej w woj. dolnośląskim i "z przepięknymi tradycjami" miejscowości Strzegom.

Na wniosek "Pomorskiej" sprawą zajęła się wczoraj komisja ds. nazewnictwa miejskiego. Jej członkowie stwierdzili, że w przypadku ulicy Amiltara Kosińskiego nazwa jest poprawna, bo nazwisko poprzedza zwyczajowy przydomek.

- Zajmiemy się za to Strzegowską i Kotwicza. Tu sprawa jest oczywista i wynika ze zwykłego błędu. Najpierw jednak musimy się dowiedzieć ilu mieszkańców przy nich mieszka, i jakie miasto poniesie koszty związane z wymianą dokumentów. W połowie kwietnia zastanowimy się, czy skierujemy sprawę pod obrady Rady Miasta - mówi Ewa Starosta, przewodnicząca komisji.