Najwyższa Izba Kontroli w marcu tego roku ogłosiła raport na temat katastrofalnego stanu technicznego wałów przeciwpowodziowych, rowów melioracyjnych i małych cieków wodnych, które najbardziej zagrażają - w przypadku załamania pogody - mieszkańcom. NIK-owcy wykrakali, że będzie źle. I jest. Zdjęcia z południa kraju przerażają. Dopiero w tak dramatycznych momentach powraca pytanie, czy kolejne władze rzeczywiście zadbały o bezpieczeństwo obywateli?
Burmistrz Czechowic-Dziedzic poprosił wojewodę śląskiego o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Jeśli do tego dojdzie - wybory prezydenckie będą musiały być przełożone. Tymczasem pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski zabłysnął złotą myślą, że "woda ma to do siebie, że się zbiera, a potem spływa do głównej rzeki i do Bałtyku". I nie ma co dywagować o przekładaniu wyborów.
A może warto byłoby pomyśleć o tym, że potrzebne będą pieniądze na wyremontowanie domów, naprawę zerwanych mostów i podmytych dróg? Może coś dałoby się zaoszczędzić chociażby na wyborczych reklamach?
Na razie (niekoniecznie powódź) "zmyła" gen. Krzysztofa Załęskiego, p.o. dowódcy Sił Powietrznych. Ministerstwo Obrony Narodowej nabrało wody w usta i nie komentuje sprawy.
Kto będzie następny?