W wyjaśnieniu wyroku sędzia Marek Mrówczyński stwierdził, że spółka zaprzestała płacenia długów i stan taki miał charakter trwały. Wprawdzie, jak ustalił sąd, majątek firmy nie jest niższy niż jej zobowiązania, a dłużnik deklarował, iż sprzeda jego część, by zaspokoić wierzycieli, to Byfuch nie realizował postanowień układu zawartego w styczniu 2002 roku. Sąd ogłosił upadłość wyznaczając Artura Fornala na sędziego komisarza i syndyka Janusza Foremskiego. Wierzyciele mają teraz 3 miesiące na zgłoszenie swoich należności w Sądzie Rejonowym.
Prezes - optymista
Kiedyś spółka była wizytówką Bydgoszczy. Potentat, jedna z najbardziej znanych firm regionu, zwycięzca nagród na najbardziej prestiżowych imprezach wystawienniczych. Od kilku miesięcy o Byfuchu mówiło się już głównie przy okazji procesów sądowych byłych prezesów, długów i wyprowadzania majątku ze spółki. Pracownicy widzieli, że w ich firmie dzieje się źle. Alarmowali o rozkradaniu jej majątku.
- To może być element gry biznesowej - twierdził w kwietniu Tadeusz Marek Bartoszewski, obecny prezes i właściciel 58-procentowego pakietu akcji Byfuchu. - Nie demonizowałbym sytuacji spółki na tle sytuacji gospodarczej w kraju.
Majątek się rozpłynął
Państwowy Byfuch, jednoosobowa spółka skarbu państwa w 1993 roku, trafił do programu Narodowych Funduszy Inwestycyjnych, a dokładnie do V NFI Victoria. Nowe władze do bydgoskiej spółki sprowadzono wtedy z Gdańska. Zlecenia na zakup samochodów czy kalendarzy trafiały do gdańskich spółek. W lutym rozpoczął się proces w tej sprawie i nadal trwa.
Długi Byfuchu za rządów oskarżanych szefów Byfuchu przekroczyły 5 milionów złotych. Byfuch stał na skraju bankructwa. Trzeba było układać się z wierzycielami. Ale w Byfuchu niewiele już pozostało do podzielenia. Powstała spółka-córka, do której wyprowadzono najważniejszą część majątku Byfuchu, a nazwała się... Byfauch i otrzymała m.in. od swojej "spółki-matki" znak graficzny.
