Przyjechał na zaproszenie Klubu Podróżnika działającego przy MiP Bibliotece Publicznej oraz Domu Kultury. Jego popularność jako "pana od pogody" przyciągnęła na spotkanie ponad dwieście osób. Ale - ku zaskoczeniu wielu - dał się poznać z zupełnie innej strony. Przede wszystkim jako autor fantastycznych zdjęć.
Dzięki nim polecieliśmy do Bhutanu, byliśmy na Madagaskarze, zobaczyliśmy obrzeża Tunezji, a także... Bełchatów. Najdłużej zatrzymaliśmy się jednak w Ziemi Świętej. Ci, którzy mogli zostać do końca (spotkanie trwało długo, a na dodatek gość się spóźnił), byli zachwyceni wizytą Jarosława Kreta. Wielu na pamiątkę otrzymało autograf z dedykacją w jego książce pt. "Moja Ziemia Święta". Już są głosy (i życzenie), żeby dziennikarz ponownie odwiedził Pałuki opowiadając tym razem o wyprawie do Indii, gdzie wybiera się 1 kwietnia. Czy uda się go zaprosić, czas pokaże.