Przypomnijmy: Krzysztof Dereziński, burmistrz Trzemeszna, gdy dowiedział się, że jego najbliższy współpracownik Zygmunt Nowaczyk będzierywalem w najbliższych wyborach samorządowych, postanowił go zwolnić. "Kandydowanie moich podwładnych, to jest moja porażka" - stwierdzil na naszych łamach włodarz grodu Kilińskiego.
Podobna sytuacja, jeśli chodzi o kandydowanie na pierwszy fotel w gminie, ma miejsce w Kruszwicy. Burmistrz Tadeusz Gawrysiak 21 listopada stanie w szranki o reelekcję m. in. z wiceburmistrzem Dariuszem Witczakiem.
Dlaczego w Kruszwicy nie doszło do rozstania z powodu rywalizacji wyborczej?
- Szanujemy demokrację, każdy może się ubiegać o stanowisko burmistrza, a społeczeństwo dokona wyboru. I ma kogo wybierać, bo kandydatów jest wielu, znacznie więcej niż w 2006 roku. Dlatego nie widziałem potrzeby zwolnienia swego zastępcy - tłumaczy burmistrz Tadeusz Gawrysiak.
Szerzej w środowym wydaniu inowrocławskiej "Gazety Pomorskiej".