Na początku tygodnia pisaliśmy o kontrowersyjnym, a pochodzącym sprzed roku kazaniu ks. Romana Kneblewskiego, proboszcza parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa na pl. Piastowskim w Bydgoszczy.
Proboszcz mówił w nim m.in. o grożącej nam „inwazji islamistów”, którzy, jego zdaniem będą Polakom „podrzynać gardła, gwałcić kobiety, a dzieciom kazać przechodzić na islam” oraz między innymi o tym, że manifestacje Obozu Narodowo-Radykalnego „nie są wymierzone przeciw imigrantom, tylko przeciw inwazji islamskiej na religię chrześcijańską”. Zdaniem proboszcza język, którym posługują się ONR-owcy nie jest językiem nienawiści, a przemawia przez nich czysta miłość i patriotyzm.
Przeczytaj koniecznie: Bydgoski ksiądz z ambony straszy islamem [wideo]
Kazaniem zainteresował się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który przetłumaczoną treść kazania chce wysłać do Watykanu. Do prokuratury miało też trafić zawiadomienie o podżeganiu do nienawiści religijnej.
Gdy wtedy chcieliśmy porozmawiać z ks. Kneblewskim, usłyszeliśmy, że po uzgodnieniu z rzecznikiem Diecezji Bydgoskiej, nie udziela wypowiedzi do mediów. Jednak wygląda na to, że zmienił zdanie i parę dni temu na swoim kanale Tuba Cordis opublikował oświadczenie. Ksiądz zrobił to, jak mówi „w związku z nagonką medialną na jego osobę”.
- Całą afera jest od początku manipulowana - mówi. - To kotlet odgrzewany sprzed roku. Już wtedy była nagonka, również wówczas ksiądz biskup mi wystosował upomnienie kanoniczne, które przyjąłem. I sprawa ucichła. A teraz znów wygrzebuje się ją za sprawą jakiegoś tam Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Czytaj również: Proboszcz z Bydgoszczy staje w obronie księdza Międlara [wideo]
Ks. proboszcz uważa, że zarzuty o podżeganie do nienawiści religijnej są absurdalne. - Absolutnie, nie nawołuję do nienawiści w tym kazaniu, wręcz przeciwnie, nawołuję do dobrze rozumianej miłości, przypominam o porządku miłości - mówi w oświadczeniu. - Mówię w nim, że najpierw trzeba zadbać o naszych braci w wierze, a potem pomagać innym. A jeżeli ktoś źle to odebrał, szczególnie jeśli nie wysłuchał kazania w całości, tylko przeczytał cytaty wyrwane z kontekstu, to jest mi bardzo przykro - kończy oświadczenie ks. Kneblewski.