Wreszcie kajdany 58 dotychczasowych płci zostały zerwane i każdy spuścić swoją płeć ze smyczy. Czujecie ten powiew wolności! A na pewno wyobrażacie sobie, ile nowiutkich płci nam przybyło. O swojej konstrukcji płciowej wstydliwie nie wspomnę, bo nie chcę uchodzić za prymitywa.
Ale to nie wszystkie miłe zaskoczenia po powrocie. Oto toruński uniwersytet krzyczy ze swojej witryny o osiągnięciu swoich naukowczyń (dobra, dobra, oswajajcie się!) w dziedzinie, którą kiedyś nazywano nowomową, a dziś nazywa się językiem inkluzywnym. No więc, kiedy wy smażycie się bezmyślnie na słońcu, zbieracie grzyby albo pluszczecie się w bajorkach, trwa innowacyjnych proces naukowego zwiadu. Profesorka Małgorzata Gębka-Wolak i doktorka Aleksandra Walkiewicz, wietrząc nadchodzącą rewolucję, zanurzyły się po czubek głowy w odmętach nowego języka. Takiego, który już nigdy nikogo nie skrzywdzi nieprecyzyjną identyfikacją płciową. I jest to lektura zapierająca dech w piersiach (każdej płci) , choć – ostrzegam lojalnie – nie wszyscy jeszcze do nowego języka dorośli i niektórym czacha zacznie dymić podczas korepetycji.
Wymyślanie języka nie jest bynajmniej niczym nowym. Kiedyś jeden z tygodników ogłosił konkurs na damską część garderoby i w ten sposób przyjęło się słowo „rajstopy”. To samo nie udało się jednak w przypadku „weekendu”, choć naród dał wówczas wspaniały pokaz inwencji: popracówka, pokrzepka, hasanka, wywczaśnik, świętoczynek, przyświątka i wiele innych. Dziś jednak sytuacja jest prostsza – naukowcy z jednego uniwersytetu wymyślają neologizmy, naukowczynie z innej uczelni poddają je konstruktywnej analizie, urzędnicy w Brukseli zapisują w wytycznych (powstały takie w 2008 i w 2018 roku) i klepnięte. No więc już się przygotowujcie. Fajnych pomysłów nie brakuje, na przykład: „Myślę, że onu jest bardzo miłu, przyjacielsku i urzekającu”. Wersja druga jest taka: ”Myślę, że onx jest bardzo miłx, przyjacielskx i urzekającx”. Wersja trzecia: „Myślę, że ono jest bardzo miłe, przyjacielskie i urzekające”.
Dobra, dobra, tylko nie róbcie sobie żartów, bo przecież chodzi o to, „aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. A o czym głowy dziś myślą, filozofom się nie śniło.
