- Od wiosny w okolicach ulicy Polnej w Świeciu obserwuję wielkiego psa. Codziennie biega po okolicy. Ma obrożę, nie wygląda na głodnego, więc musi do kogoś należeć - opowiada Czytelniczka. - Interesuję się nim, bo często spaceruję Polną z wnukami. Obawiam się o ich bezpieczeństwo, ponieważ pies ten wygląda na agresywnego.
Nie jesteśmy bezpieczni
Najbardziej martwi Czytelniczkę wielkość psa. - Nawet dorosły nie poradzi sobie z takim bykiem. Bez trudu powali na ziemię taką, jak ja, starszą kobietę - twierdzi.
Dlatego zadzwoniła do straży miejskiej. - Od wiosny kontaktowałam się z nimi kilka razy w sprawie tego psa - dorzuca. - Ostatnio poprosiłam, żeby go złapali, bo nie może być tak, że zwierzę codziennie terroryzuje przechodniów.
Zdenerwowała się, gdy strażnik powiedział, że nie mają jak złapać takiego psa. - To jak chcą nam zagwarantować bezpieczeństwo, skoro nie mają do tego narzędzi ? - pyta wzburzona kobieta. - Poza tym, martwi mnie informacja, że nie ma dokąd wywieźć bezdomnego psa. Wygląda na to, że w tej dziedzinie miasto sobie nie radzi.
Mają kilka sposobów
Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu zapewnia, że Czytelniczka nie usłyszała tych informacji od jego ludzi. - Mamy szereg sposobów na złapanie agresywnego zwierzęcia. Nie raz z nich korzystaliśmy - podkreśla.
Oprócz siatki, którą zarzuca się na psa, strażnicy dysponują też tzw. lassem. - Aluminiową rurką zakończoną stalową linką w otulinie, która pozwala trzymać psa na tzw. holu sztywnym, w bezpiecznej odległości - wyjaśnia komendant.
W razie potrzeby, mogą też uśpić zwierzę strzałem z broni na sprężone powietrze. - Korzystamy z tej opcji pod nadzorem weterynarza, który dostosowuje zastrzyk do wagi psa i rodzaju zwierzęcia, jakie mamy okiełznać. Przyszło nam już strzelać do lisów, a nawet świń. Najczęściej jednak usypiamy psy, które są np. za płotem, przez co nie możemy się do nich dostać - tłumaczy Witt.
Szukają opiekunów
Prawdą jest natomiast, że Świecie ma kłopot z ulokowaniem złapanego psa w schronisku. - Nie mamy swojego, więc musimy korzystać z gościnności innych - tłumaczy Komendant. - Kłopot w tym, że schroniska są przepełnione. Ostatnio dzwoniliśmy nawet pod Piłę. Niestety, nie mają wolnego miejsca.
Dlatego łapią tylko psy agresywne, a także chore i szczeniaki. - Czyli te, które sobie nie poradzą bez opieki człowieka - uściśla Witt.
Zawożą je do punktu czasowego przetrzymywania zwierząt w Sulnówku, gdzie są pod opieką weterynarza i mają zapewnioną karmę. - A potem szukamy rodziny dla tych psiaków. I, na szczęście, zawsze się udaje - dodaje komendant.