Przyducha - to pojęcie znane jest każdemu wędkarzowi. Im mniejszy i płytszy zbiornik, tym bardziej odczuwalny jest spadek ilości tlenu w wodzie. Problemem jest nie tyle lód, co śnieg. - Gruba warstwa białego puchu, w wielu miejscach przekraczająca pół metra, nie pozwala przebić się promieniom słonecznym - objaśnia zjawisko Arkadiusz Nicpoń, dyrektor Biura Okręgu PZW w Bydgoszczy. - W efekcie, podwodna roślinność nie wydziela tlenu, który powstaje w procesie fotosyntezy. Brak światła pod wodą równa się stopniowemu spadkowi zawartości tlenu.
Bez niego ryby zaczynają się dusić. Pewną formą ratowania ich jest wykuwanie przerębli. Podpływające ryby poprzez tzw. dziubkowanie - nazwa pochodzi od charakterystycznych ruchów pyszczka - pobierają tlen z atmosfery.
W tym momencie stają się niezwykle łatwym łupem. Brak tlenu w organizmie w zasadniczy sposób wpływa na ich zwinność i ruchliwość. Żeby o tym wiedzieć, nie trzeba być wędkarzem. By jednak nie ponosić konsekwencji za wyciąganie ryb z wody, trzeba mieć ważną kartę wędkarską. Takich nie posiadały trzy osoby, które w minioną środę wspólny patrol policji i Społecznej Straży Rybackiej zatrzymał nad jeziorem Białym w gminie Jeżewo. - Od dłuższego czasu regularnie otrzymujemy sygnały o miejscach, gdzie pojawiają się kłusownicy - tłumaczy Roman Baranowski, komendant powiatowy SSR w Świeciu. - Jak widać, spostrzeżenia wędkarzy i przypadkowych osób, wiedzących, że jest to zabronione, byłoby trafne.
Dwaj mężczyźni i kobieta łowili za pomocą haków. Gdy zorientowali się, że nie są w stanie wyprzeć się tego co robią, jeden z mężczyzn wziął całą winę na siebie. - Dobrze wiedzieli, że łamią prawo, bo w tym przypadku, pomoc nie podlega karze - wyjaśnia Baranowski.
Lepiej żeby się dusiły?
Można by zdać pytanie, skoro ryby duszą się pod lodem, czy nie lepiej, aby ktoś je złapał i zjadł ze smakiem? Otóż nie. Przyzwolenie na połowy każdemu, kto ma podbierak albo inny sprzęt nadający się do tego, spowodowałoby straty trudne do oszacowania. Szybko dałaby o sobie znać ludzka skłonność do gospodarki rabunkowej. Stąd te obostrzenia. Łowić pod lodem mogą tylko wędkarze. - Każda inna osoba wyciągająca rybę jest kłusownikiem - zaznacza komendant. - Tak stanowi prawo i trudno z nim dyskutować, choć czasem robimy wyjątki. Tak było w przypadku dzieci zatrzymanych w Zalesiu Szlacheckim. Udzieliliśmy im reprymendy, a ryby z powrotem wrzuciliśmy do wody.
Od naszych Czytelników wiemy, że proceder ten na dużą skalę uprawiany jest nad świeckimi łachami. - Widziałem człowieka z workiem pełnym szczupaków, płoci i leszczy - wylicza. - Nawet nie krył się z tym, co robił.