W 2005 roku byłem wstrząśnięty trzecim wynikiem Leppera w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Ten demagog i szczwany spryciarz zajął trzecie miejsce - za Donaldem Tuskiem (36 proc.), Lechem Kaczyńskim (33 proc.) z imponującym wynikiem 15 proc. poparcia!
Teraz chłopisko jeździ po bazarach i przekonuje równych sobie, że jest najlepszym kandydatem, bo za jego rządów pszenica była po 800 złotych, a teraz jest za 500. Nie wiem, kto może jeszcze się nabrać na te bzdury, bo od 20 lat cen zboża nie ustala wicepremier.
Równie intrygującym momentem wczorajszej wizytacji Leppera na targu w Korejach było pytanie pewnej damy o seksaferę. Zdenerwowany polityk odpalił: "A była pani wtedy pod łóżkiem"? Wynika z tego, że nasz Jędrek musiał z talibami lądować helikopterem w Klewkach, musiał też rozpracować gang byłego wicepremiera Janusza Tomaszewskiego, którego nazwał "bandytą z Pabianic". Był też w szafie ojca Włodzimierza Cimoszewicza, którego oskarżył o mordowanie patriotów i pod dziesiątkami innych łóżek. Lepper sam chwali się, że miał ponad 130 procesów.
I trafiła wreszcie kosa na seksaferę.