W warszawskiej centrali trwa otóż debata pt. jak "zagospodarować Kwaśniewskiego"? Po wyjątkowo udanym zagospodarowaniu Millera, Oleksego, Cimoszewicza i Kwaśniewskiej, SLD nie jest już w stanie zrobić nic. Bo pośród najnowszych inicjatyw Sojuszu są: skreślenie z listy do komisji ds. nacisków Czumy, dymisja prezydenta Łodzi Kropiwnickiego, żądanie dyskusji o losach stoczni i Cegielskiego, reforma CBA i ograniczenie hazardu. Ten imponujący program można wiec skwitować krótko: ple, ple, ple... Po prostu dramat!
Tymczasem polskiej chorej demokracji zagraża co innego - dryfowanie w kierunku systemu dwupartyjnego. Byłaby to dla nas katastrofa, bo trudno wyobrazić sobie kolejne kadencje samorządów, parlamentu i prezydenta pod znakiem POPiS-owego mordobicia. Z drugiej strony to wymarzona sytuacja dla mądrego szefa opozycji. Ale tylko dla mądrego. Grzegorz Napieralski to przywódca kieszonkowego kalibru. Sojusz nie ma pomysłu na siebie, na swojego lidera, na wybory samorządowe oraz prezydenckie, nie mówiąc o państwie.
Pozostaje więc "zagospodarowywanie" Joli, Olka, Włodka, Leszka, ewentualnie jeszcze Józka.