Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk 72:70 (20:19, 16:23, 17:12, 19:16)
ANWIL: Sobin 12, 5 zb., Haws 12 (1), 5 zb., Łączyński 9 (3), 7 as., Leończyk 8, 10 zb., McCray 7, 6 zb. oraz Jaramaz 10 (2), 3 zb., 2 as., Dmitriew 5 (1), Washington 5 (1), Młynarski 2, Bartosz 2.
CZARNI; Kravish 21, 9 zb., 4 as., Surmacz 14 (4), 5 zb., Ginyard 11 (1), 4 zb., 3 as., Seweryn 9 (3), Lewis 7 (1), 7 zb., 3 as. oraz Goods 5 (1), 4 as., Cesnauskis 3 (1), 5 zb., 3 as., Bachyński 0, Dąbrowski 0.
Tym razem to Anwil miał w swoim składzie lidera, był bardziej wyrównany i prezentował naprawdę świetną obronę. Zwłaszcza w trzeciej i czwartej kwarcie, które wygrał 36:28.
Z ośmiu skutecznych prób za 3 pkt. (z aż 30 rzutów) połowę zaprezentował w ostatniej kwarcie. 8 pkt. z 10 zdobył Nemanja Jaramaz (w tym dwa razy za 3 pkt.), dotychczas niewidoczny w tym spotkaniu. Ale gdy było trzeba, ręka mu nie zadrżała, choć popełnił też kilka błędów. Po razie trafili Kamil Łączyński i świetnie grający w play off James Washington.
Włocławianie prowadzili już 70:63 na 3,5 min do końca. Ale po chwili było już 72:70, dzięki dwóm trafieniom Marcusa Ginyarda. Wówczas Mantas Cesnauskis nie trafił za 3 pkt., ale także chybił Jaramaz.
Ostatnią akcję mieli więc słupszczanie. Osaczony Chavaughn Lewis (7 strat) nie trafił za 3 pkt. w ostatniej sekundzie i Anwil wygrał po raz pierwszy w tegorocznym ćwierćfinale play off.
Trzeci mecz we wtorek w Słupsku.
Wideo z konferencji
Trener Igor Milicić i Tayler Haws po meczu
Trener Robert Stelmahers i Chavaughn Lewis po meczu