Pierwsza część sezonu rozgrywana w poprzednim sezonie była bardzo trudna i jednocześnie nieudana dla bydgoskiej drużyny. Łuczniczka wygrała tylko 2 mecze i aż 14 przegrała. Aktualnie zajmuje dopiero 14. miejsce w tabeli. Już ponad 2 miesiące bydgoszczanie czekają na zwycięstwo. Po raz ostatni triumfowali 5 listopada 2016 roku, pokonując MKS Będzin 3:0.
Zawodnicy Łuczniczki zmagają się z przypadłością wyniku 2:3. W każdym z pięciu przegranych tak spotkaniach prowadzili 2:1 w setach, ale nie potrafili rozstrzygnąć meczu na swoją korzyść.
Może uda się to z ekipą ze stolicy, ale jasno trzeba sobie powiedzieć, że to „Inżynierowie” są faworytem meczu w Bydgoszczy. Warszawianie wygrali 6 meczów, a 10 przegrali. Są sklasyfikowani na 11. pozycji. W pierwszym meczu łatwo ograli Łuczniczkę w 3. setach, oddając rywalom tylko 48 „małych punktów”.
Wiodącymi postaciami zespołu prowadzonego przez Jakuba Badnaruka są mistrzowie świata - rozgrywający Paweł Zagumny i środkowy Andrzej Wrona, doskonale znany z trzyletniej gry w Bydgoszczy. Jednak najwięcej punktów zdobywa Michał Filip, który jest trzecim najlepiej punktującym całej Plus Ligi. Filip zajmuje także 3. miejsce w klasyfikacji zagrywających.
Bydgoszczanie wrócili do treningów w poniedziałek. Już bez Wojciecha Ferensa, z którym pożegnano się za porozumieniem stron. Przyjmujący od razu trafił do Lotosu Trefla Gdańsk.
- Wszyscy są gotowi do gry, choć Milan Katić ciągle nie może pracować na pełnych obciążeniach - mówi trener Piotr Makowski. - Jednak Serb już niedługo będzie mógł skakać do bloku i do ataku. Atmosfera do pracy jest dobra, ale oczywiście nikt nie jest zadowolony z wyników, które osiągamy. Wiadomo, że trzeba wygrywać i zrobimy wszystko, by pokonać zespół z Warszawy - dodaje szkoleniowiec.