Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miała wypadek. Teraz sprzedaje meble, bo nie ma za co żyć

(pio)
- Są uznał, że jestem całkowicie niezdolna do pracy. Ubezpieczalnia, że częściowo - mówi pani Chrzuściel
- Są uznał, że jestem całkowicie niezdolna do pracy. Ubezpieczalnia, że częściowo - mówi pani Chrzuściel Andrzej Muszyński
- Nie miałam pieniędzy na opłaty, więc sprzedałam meble i złoto - mówi Zofia Chrzuściel, mieszkająca przy ul. 3 Maja w centrum.

Jej gehenna zaczęła się 4 lata temu. - Na przejściu dla pieszych na Osowej Górze potrącił mnie samochód - opowiada 64-latka. - Miałam drutowaną rękę i nogę. Już do końca życia będę poruszała się o kuli. Do teraz chodzę na rehabilitację.

Dobrowolna kara

- Sprawca wypadku poddał się dobrowolnej karze. Sąd zasądził od niego 5 tysięcy złotych. Kierowca płacił mi po 500 złotych przez 10 miesięcy.

Do winowajcy pani Zofia pretensji nie ma. Za to do ubezpieczalni i prawnika, występującego w jej imieniu w walce o odszkodowanie - tak. I to spore. - Sąd zasądził mi 50 tysięcy złotych odszkodowania - kontynuuje emerytka. - Dwie transze już dostałam. Wystarczyło ledwie na pokrycie długów w bankach.

Przeczytaj również: Jak nam się żyje w Kujawsko-Pomorskiem? Mamy niezłe dochody na tle kraju, ale nigdy nie dogonimy Warszawy

Uzdrowiona?

Poszkodowana czeka na wypłatę ostatniej części kwoty.

- Są uznał, że jestem całkowicie niezdolna do pracy. Ubezpieczalnia, że częściowo - mówi pani Chrzuściel. - Według niej powinnam iść do pracy, a ja przecież dobrze stanąć nie mogę. Sprawa toczy się dalej w sądzie. Mojemu prawnikowi też się nie spieszy, żeby sprawa znalazła finał.

Dlaczego to wszystko tyle trwa? - Firma ubezpieczeniowa upiera się przy swoim, a my przy swoim stanowisku. Nie mam wpływu na działanie sądu - tłumaczy Arkadiusz Drozd, radca prawny prowadzący sprawę pani Zofii. - Musimy czekać.

A bydgoszczanka nie może czekać, bo nie ma za co żyć. W jej kawalerce jest skromnie, ale czysto. No i chłodno. - Piec jest niesprawny. Nie mogę w nim palić, bo to groziłoby zaczadzeniem. Brakuje pieniędzy na naprawę. W domu brakuje części mebli. - Musiałam je sprzedać, żeby mieć pieniądze na opłaty - przyznaje schorowana kobieta. - Podobnie jak złotą, pamiątkową biżuterię.

Pani Zofia starała się o pomoc z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Nie "załapałam się", bo mam za... wysoki dochód. Powinnam mieć niecałe 500 złotych na rękę, a dostaję 680 złotych emerytury.

Kobieta jest samotna. Córka często ją odwiedza, ale pomóc matce finansowo nie da rady.

Wiadomości z Bydgoszczy

Promyk nadziei

- Postaramy się pomóc, mimo tego, że ta pani przekracza kryterium dochodowe - zapowiada Renata Dębińska, dyrektorka MOPS.

Jakie byłoby to wsparcie - będzie wiadomo, gdy pracownik socjalny zrobi wywiad środowiskowy. Na pewno za to dostanie żywność i odzież z Polskiego Czerwonego Krzyża. Jest też szansa z Caritas na skompletowanie mebli. - Oprócz tego możemy podarować pani Zofii ręczniki, koce, pościele - wymienia Marek Kamiński z Caritas Diecezji Bydgoskiej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska