Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między nami, żołnierzami - czyli jaka jest nasza armia? (felieton)

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Karolina Misztal

Miałem w życiu to szczęście, że byłem żołnierzem. Chwilunię co prawda - bo jako bodajże ostatni rocznik z poboru szybko pogoniono nas do domu - ale byłem. I dzięki temu błyszczę od lat na imprezach nie tylko alkoholowych, opowiadając historyjki i dowcipy z wojska. Bo lepszych nie ma. I jasne, armia od czasu mojej służby chwilowej zmieniła się bardzo. Choć ostatnio zadrżałem nieco, czy aby na pewno.

Cóż, drodzy rodacy, armia to taka dziwna instytucja, która w życiu naszym codziennym może robić wrażenie niespecjalnie przydatnej – w końcu nic nie produkuje, a dużo kosztuje. Tyle, że może przyjść taki dzień, kiedy będzie potrzebna i to bardzo. I wtedy lepiej, żeby była, do tego silna, zwarta i gotowa. I profesjonalna do bólu, bo armię z poboru to widziałem na własne oczy i nie chciałbym jej więcej oglądać. Jedną z jej cech głównych było permanentne ściemnianie, że jest świetnie, a nawet lepiej, byleby tylko mieć święty spokój. Ot, na przykład niespodziewany alarm nocny naszej jednostki polegał na tym, że kazano nam leżeć w łóżkach w pełnym oporządzeniu, żebyśmy niespodziewanie szybko stanęli w gotowości, błyskając naszym wyszkoleniem, a pan dowódca dostał spodziewaną pochwałę. I stanęliśmy, choć jeden kolega podchorąży spadł ze schodów, bo wyszkolony był jednak beznadziejnie.

I tu wracam do mojego zadrżenia... Otóż dni temu parę głośno było w mediach o raporcie pewnego fachury, co to pracował w MON i już nie pracuje. Raport o stanie naszej armii oparł na tajnych i jawnych wynikach kontroli NIK z lat 2012-2020, a więc politycznie, że tak powiem, ekumenicznych. A z raportu wynika, że siły zbrojne RP nie są zdolne do przeprowadzenia nawet niewielkiej operacji obronnej. Brakuje fachowców, a większość brygad operacyjnych osiąga stan ledwie 40 proc. kadry, co jest poza wszelkimi standardami NATO. Mizernie jest z rezerwami strategicznymi, fatalnie ze sprzętem – zdecydowana większość pochodzi z byłego ZSRR, a średni czas użytkowania to 35-40 lat. Nawet się wzruszyłem, bo może mój przydziałowy "kałach" wciąż jeszcze służy... Dorzućmy może, że według raportu średnia wieku rezerwisty to 45 lat, a w ciągu 20 lat po „woju” był on raz na szkoleniu. Ale tu akurat bym nie marudził, bo bywałem na takich szkoleniach i głównie liczyłem wtedy z nudów, ilu za te zmarnowane pieniądze można by przeszkolić prawdziwych żołnierzy.

Raport jest długi, ale mnie więcej w tonie podobnym, czyli dramatycznym. I albo ekspert ze swoimi liczbami i wnioskami jest do bani - a nasza armia zmienia się na lepsze i obrasta w sprzęt oraz talenty co dnia - albo coś jest na rzeczy. I wolałbym mieć pewność, bo w końcu jestem tylko prostaczkiem pełnym niepokoju. Ale nawet ja wiem, że ten dzień, w którym armia będzie naprawdę potrzeba, jakiś ostatnio bliższy się wydaje niż dalszy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Między nami, żołnierzami - czyli jaka jest nasza armia? (felieton) - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska