Marta Paciorkowska z Fundacji Viva! mówi:
- To nasza akcja informacyjna. Chcemy pokazać mieszkańcom Torunia czym jest chów przemysłowy. Większość produktów zwierzęcych spożywanych w Polsce pochodzi właśnie z takich przemysłowych hodowli. Mało kto wie, w jakich warunkach zwierzęta są przetrzymywane i jak bardzo okaleczane. Płacimy za to wysoką cenę również w postaci zniszczenia środowiska, bo większość lasów deszczowych wycinana jest pod uprawy paszy dla zwierząt.
Marta wegetarianką jest od sześciu lat, a od pięciu weganką, czyli nie je żadnych produktów pochodzących od zwierząt.
I zapewnia: - Zróżnicowana dieta wegetariańska lub wegańska dostarcza wszystkich składników. Jem pięć porcji warzyw i owoców dziennie. Nie mam żadnych niedoborów witamin, mikroelementów czy białka.
Zdaje sobie sprawę z tego, że starsi mięso, głównie tanie marketowe, spożywają także ze względów finansowych.
Podczas happeningu, skierowanego jednak głównie do młodzieży, były plansze informacyjne, świnia z kulą u nogi oraz puszczająca gazy krowa.
Fundacja objechała z nim kilkanaście miast, ale chyba tylko u nas został na kilka minut przerwany. Poprosił o to przewodnik oprowadzający wycieczkę, któremu przeszkadzał hałas. Zdezorientowani widzowie czekali...
Demonstracji wegetarian przyglądał się pan Robert (prosi o niepodawanie nazwiska) handlujący drobiem: - Świat nie jest w stanie wyżywić się roślinami. Ludzie jedli, jedzą i będą jeść mięso. Nie zmienia to faktu, że zwierzęta są źle traktowane. To powinno się zmienić.