Szefowa resortu zdrowia gościła wczoraj w placówkach medycznych w Tucholi i Więcborku, a w Bydgoszczy uczestniczyła w debacie „Dziś i jutro polskich szpitali”. Wzięli w niej udział przedstawiciele służby zdrowia, nauki, władze województwa i samorządów.
Minister Kopacz przypomniała, z jakimi planami obejmowała resort i co zrobiła, a w zasadzie czego nie zrobiła. Bo - jak podkreślała, każda inicjatywa, mająca na celu zmiany systemowe jest niweczona przez weto prezydenta.
- Ustawa o przekształceniach zakładów opieki zdrowotnej wraz z pakietem innych aktów nie weszła w życie, dlatego realizujemy plan „B”. Nie oznacza on jednak prostego oddłużania. Aby z niego skorzystać, dyrektorzy szpitali muszą przedstawić plan restrukturyzacji - podkreśliła.
Kolejny raz minister Kopacz zapewniła, że od reformowania systemu opieki zdrowotnej nie odstąpi. - Ustawy „koszykowej” (chodzi o listę procedur bezpłatnych, częściowo refundowanych i takich, za które pacjent sam zapłaci - przyp. red.) będę bronić jak niepodległości.
Zapowiedziała też zmiany w systemie kształcenia specjalistów (nie tylko w oddziałach klinicznych lekarze mają zdobywać kwalifikacje) i finansowania leczenia.
- Nie rozumiem, dlaczego operacja np. wycięcia woreczka ma być lepiej wyceniona w szpitalu wojewódzkim, a gorzej w powiatowym. Jeśli wolą pacjenta jest, aby być operowanym przez pana profesora, to niech dopłaci do zabiegu. Nie widzę też powodu, dla którego w niewielkiej odległości mają działać szpitale oferujące te same usługi, z tymi samymi oddziałami. Wszystkim po równo i wszystkiego po troszku - czas z tym skończyć - apelowała.
Minister chwaliła region za to, że jest liderem pod względem liczby przekształconych szpitali. Chwaliła również szefa kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ Wiesława Kiełbasińskiego. - Oby wszyscy mieli takich dyrektorów - podkreślała.
(has)
