Ludzie narzekają, że molo i amfiteatr są drewniane, a poza tym stoją na wodzie, więc ich wytrzymałość będzie ograniczona. Już jednak wiadomo, że imprezy na molo przyciągają tłumy, a jezioro w centrum miasta udało się dobrze wykorzystać.
Do tego doszła marina dla jachtów i dodatkowy pomost, żeby można się było na nie wygodnie dostać. Dla żeglarzy - bajka.
- Taka była właśnie idea - mówi Marek Zieńko, wiceburmistrz Sępólna. - Nie mamy rynku, który można zamknąć, bo leci przy nim droga krajowa nr 25. Chcieliśmy przerzucić ciężar ruchu turystycznego nad jezioro, które - co rzadko się zdarza - jest w centrum miasta. I udało się nam to zrobić.
U sąsiadów centra miast są zamknięte. Tuchola, Człuchów czy Chojnice już dawno zrewitalizowały je, stawiając tam ławki i zamykając ruch. Na deptakach przy fontannach przesiadują turyści. - U nas nie jest to możliwe - przypomina Zieńko. - Kształt rynku po renowacji też niewiele się zmieni. Molo rozwiązało wiele spraw. Jadąc na rowerze, często słyszę wiele pozytywnych opinii. Podoba się też ścieżka, a jak umocnimy nabrzeże, jezioro będzie jeszcze bardziej przyjazne dla ludzi.
Teraz w planach jest jeszcze zagospodarowanie miejsca przy Sępolence.
- Od jeziora jest kawałek do rzeki, a dalej do placu Przyjaźni, gdzie mogą się także odbywać imprezy dla mieszkańców - dodaje Zieńko. - Jest tylko jeden mankament, o którym wiemy - nasze molo musimy lepiej oznakować, bo ludzie nie wiedzą, jak tam wjechać. Niech wiedzą, że blisko jest nie tylko starówka w Tucholi...