Nawet Borys Jelcyn, przepraszając Polaków za bestialski mord na polskich oficerach, nie powiedział słowa o ludobójstwie nie podlegającemu przedawnieniu.
Co szczególne - prezydent Dmitrij Miedwiediew wypowiedział te słowa wczoraj, w przeddzień największego święta Rosjan - rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Przyznam, iż byłem zdumiony. Dokładnie rok temu ten sam prezydent powołał komisję do walki z fałszowaniem historii, która miała zająć się m.in. badaniem - jak to nazwał - "kwestii katyńskiej". A już całkowicie zaszokowały mnie jego słowa, że ZSRR był to reżim, przy którym tłumiono elementarne prawa i swobody. I tak było również w innych krajach socjalistycznych!
Myślę, że miliony Rosjan pamiętających czasy radzieckie słuchało Dmitrija Miedwiediewa z równym osłupieniem. Jak to? Sowieckie władze oszukiwały nawet "bratnie narody socjalistyczne", którym ZSRR "pomagał" przez blisko półwiecze?
Dopiero teraz zaczynam wierzyć w przełom w polsko-rosyjskich stosunkach. Jak może być inaczej, skoro głowa Federacji Rosyjskiej zapewnia, że nie może być przedawnienia dla bezlitosnych mordów rzekomego stalinowskiego raju.
Czy dzisiejsza Rosja udowodni światu, a przede wszystkim sobie, że komunizm wyrósł na zbrodni?