
Prokuratura nie miała co do tego wątpliwości, że Krzysztof L. był tajemniczym Darkiem.
(fot. Wojciech Alabrudziński)
Agnieszka N., mimo młodego wieku, była rozwódką, samotnie wychowującą małą córeczkę. Nie kryła, że chciałaby kogoś poznać. I poznała. Ktoś do niej zadzwonił, rzekomo przez pomyłkę. Młoda kobieta była zauroczona. Opowiadała bliskim, że jej nowy chłopak jest blondynem, ma na imię Darek i mieszka w Kruszwicy. Ale nikomu nie dane było go poznać. "Darek".
Przeczytaj również: Dramat dziewczyny z Radziejowa. Chłopak chciał ją zabić, bo go rzuciła
Zabierał Agnieszkę samochodem gdzieś na odludzie, nie chciał przyjść do niej do domu, ani poznać jej rodziny. 21 sierpnia 2007 roku Agnieszka zostawiła córkę pod opieką mamy i poszła na spotkanie z Darkiem. Już nigdy nie wróciła, a wkrótce jej ciało znalezione zostało w rowie melioracyjnym niedaleko Radziejowa.
Czy Krzysztof L. był owym tajemniczym Darkiem? Prokuratura nie miała co do tego wątpliwości. Po ekstradycji z Irlandii, gdzie uciekł zaraz po domniemanej zbrodni, Krzysztof L. został postawiony w stan oskarżenia. Nie przyznawał się do winy, mimo zeznań jednego ze świadków, który twierdził, że w Irlandii oskarżony opowiadał mu o popełnieniu tej zbrodni.
Dopiero pod koniec procesu Krzysztof L. złożył zeznania, przyznając się, że jako Darek z Kruszwicy telefonował do Agnieszki N.
Wyrok nie jest prawomocny.
Więcej w środowym wydaniu "Pomorskiej"
Czytaj e-wydanie »