Chodziły do liceum w Nowym Mieście Lubawskim. Matura była w 1955 r., szmat czasu temu.**- To było mundurkowe pokolenie - wzdycha Małgorzata Dałek. -_ Biała bluzka, granatowa spódniczka, inaczej niż teraz w szkole. I matura całkiem inna. Już po tygodniu wiedzieliśmy, kto odpadł. A ustna była w czerwcu, z sześciu przedmiotów, jednak nie trwało to wszystko tak długo jak obecnie.
_Czasy były ciężkie, ale wtedy nosiło się głowę w chmurach i tak do końca nawet nie docierało, że żyje się w stalinowskich czasach.**- Wszyscy należeliśmy do ZMP - wspomina Małgorzata Dałek. - Ale w domu były kolędy, chodziliśmy do kościoła i wszystko było takie rozdwojone. A oczy się nam otworzyły dopiero później.
Na 40-leciu od matury i pięć lat później gościł ich u siebie kolega z klasy ks. proboszcz z Rytla Gracjan Nagierski. W tym roku pojechali na jego grób. Z ich klasy została tylko dziewiątka. Mają świadomość, że czasu jest coraz mniej, więc planują, żeby spotykać się częściej. - Teraz chłopcy nawalili - uśmiechają się koleżanki. - Ale ich zmobilizujemy.
W Chojnicach gościna była u Anny Sielskiej. Zaczęło się od śniadania i spaceru po Chojnicach. Zapyziałe kiedyś miasteczko, jakie pamiętały z dawnych czasów, teraz zrobiło na nich dobre wrażenie. Potem był ciąg dalszy pogaduszek i kulinarnych atrakcji. A po południu wypad do Rytla i już trzeba się było żegnać.
Mundurkowe pokolenie
Maria Eichler

Jeszcze do niedawna bywali w większym gronie. Teraz na spotkanie po latach zjawiły się u Hani w Chojnicach tylko Małgosia, Daniela i Stefania, z mężami oczywiście.