https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na gorąco

Jan Raszeja
List arcybiskupa Juliusza Paetza do wiernych - komentuje Jan Raszeja

     Wczoraj, w kościołach archidiecezji poznańskiej (choć nie we wszystkich) odczytano list arcybiskupa Juliusza Paetza. Kapłan zaprzecza w nim temu co napisała przed trzema tygodniami Rzeczpospolita i wybacza wszystkim swoim "prześladowcom". Kilka kwestii w tej sprawie nie ulega wątpliwości. Po pierwsze: głośny artykuł jednego z najbardziej opiniotwórczych polskich dzienników nie był jej początkiem; stał się jedynie upublicznieniem podejrzeń, w których wyjaśnienie zaangażowany już wtedy był Watykan. Po wtóre: arcybiskup ma prawo do obrony; wczoraj z niego skorzystał. Po trzecie: do dziś nie ma oficjalnego stanowiska polskiej hierarchii kościelnej, brak jakiejkolwiek reakcji Stolicy Apostolskiej.
     Wszystkich, którzy mówili i pisali o arcybiskupie Paetzu po ukazaniu się "Grzechu w pałacu arcybiskupim" - i tych wierzących w jego winę, i tych nie wątpiących o jego niewinności, łączy przekonanie, że zarzuty, jakie padły trzeba wyjaśnić. Nie zrobią tego ani prokuratura, ani sąd, bo nie zostało złożone oficjalne doniesienie o popełnieniu przestępstwa, więc formalnie przestępstwa nie ma. Czy jednak nie ma i grzechu? Odpowiedź należy do instytucji kościelnych. Im szybciej padnie, tym lepiej - przede wszystkim dla wiernych, przede wszystkim dla tych, którzy codziennie modlą się w intencji archidiecezji poznańskiej - lista ich nazwisk, publikowana w Internecie, każdego dnia się wydłuża.
     Bo to nieprawda, że zawsze czas leczy rany. Często najlepszą terapią jest prawda w oczy. Ani dobra, ani zła; tego słowa nie powinien poprzedzać żaden przymiotnik.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska