Przez Polskę.
Z Kalinigradu do matuszki Rosji najkrótsza droga nie prowadzi akurat przez Rzeczpospolitą - starczy spojrzeć na mapę. Zdaje się jednak, że prezydent Putin ma inny atlas - i dlatego zażądał korytarza dla obywateli kaliningradzkiej enklawy, którzy bez problemów (i wiz, oczywiście) mogliby wędrować do kraju przodków.
Eksterytorialne drogi na skróty kojarzą nam się źle; taki mamy historyczny zgryz i ani Putin, ani Chirac nic na to nie poradzą.
Bo to jest tak, jakby prezydent Kwaśniewski powiedział Niemcom, że wszystko byłoby OK, gdyby zaczęli budować przez Alzację i Lotaryngię swoje autobany, w końcu już kiedyś przejechali się tamtędy swoimi czołgami. Francuzów - i słusznie - trafiłby szlag, bo nikt nie lubi, gdy się handluje Niderlandami. Gdy obcy bierze się za sprzedawanie nieswojego.
Poza tym Chirac w niczym nie przypomina pana Zagłoby. Po pierwsze: wdzięku mu brakuje...
Na gorąco
Jan Raszeja
Gdyby sąsiad z nieodległej ulicy usiłował nam meblować mieszkanie musielibyśmy mu wytłumaczyć, gdzie jego miejsce. I pewnie nie byłoby to dla niego sympatyczne doświadczenie. A co zrobić z prezydentem bardzo zaprzyjaźnionej Francji, który obiecuje Rosjanom, że swobodnie będą mogli sobie podróżować z Kaliningradu do Moskwy bez wiz?