Nie całkiem mu się to jednak udaje. Andrzej Lepper wręcz chce bronić swoich posłów przed spotkaniami z Kołodką, gdyż może im wodę z mózgu zrobić. Wódz Samoobrony traktuje zatem swoich własnych posłów (w końcu elitę narodu) jak niedojrzałe dzieci, które nie posiadają zdolności do samodzielnego myślenia. Widocznie Lepper chce być surowym i wszechwładnym ojcem narodu, a na razie ćwiczy tę rolę na działaczach własnej partii.
Powodem tak ostrej krytyki jest podobno to, że Kołodko realizuje program rządu Leszka Millera. Można by co prawda grzecznie zapytać, czy ma on możliwość robienia czegokolwiek innego, skoro jest w tym rządzie, ale w sposobie myślenia Leppera nie ma to znaczenia. Nie oznacza to jednak, że Kołodko ma w tym gabinecie samych przyjaciół. Do tych ostatnich nie zalicza się raczej minister pracy. Powiedział on, że bezrobocie może nie zwiększać się dopiero od mniej więcej Sylwestra. Tymczasem Kołodko obiecuje, że bezrobocie spadnie już w listopadzie. O tym, kto ma rację, dowiemy się za kilka miesięcy. Jednakże w tych wróżbach nie chodzi o prawdę, ale o nasze dzisiejsze zachowania i poglądy. Kołodko chce nas przekonać, że będzie lepiej i tym samym skłonić nas do większych zakupów i inwestycji, a więc mniejszych zwolnień. Minister pracy jest większym realistą i tym samym niezbyt wierzy w prawie natychmiastową poprawę sytuacji i to szczególnie wtedy, gdy zbawienne ustawy nie trafiły nawet do Sejmu.
Na razie najwięcej racji przy ocenie programu Kołodki zdaje się mieć Maciej Płażyński, który radzi poczekać na konkrety. Lepiej przepowiednie o przyszłości opierać na faktach.
Na gorąco
Roman Bäcker
Grzegorz Kołodko spotkał się z klubem poselskim Samoobrony oraz komisją trójstronną, w której zasiadają pracodawcy, związkowcy i minister pracy. Nic dziwnego. Wicepremier i minister finansów spotyka się ze wszystkimi, bo chce zyskać jak najwięcej zwolenników.