Dlaczego dopiero teraz następuje taka gwałtowna demonstracja? Przecież jak wyrzucano ze służb specjalnych prawie wszystkich, którzy byli traktowani jako "solidarnościowcy", to takiej reakcji przecież nie było. Wyrzucanie ze stanowisk kierowniczych również w specsłużbach cudzych i mianowanie swoich stało się po prostu zwyczajem stosowanym przy każdej okazji zmiany rządzącej ekipy. Teraz mógł zastanawiać rozmach i radykalizm czystki, ale nie wykraczało to po za zwyczajowe zasady.
Teraz jednak szef ABW Andrzej Barcikowski mianował swoim zastępcą działacza SLD z Łodzi, który w stanie wojennym dostawał nagrody za łamanie strajków. Było to tuż po deklaracji tegoż szefa, że będzie on jedynym politykiem w tej Agencji i to właśnie będzie gwarancją jej apolityczności. Gorszej decyzji personalnej być nie mogło. Nie dosyć, że jest dowodem na i tak wyraźnie widoczne upolitycznienie tajnych służb, ale w dodatku fakt ten zaprzecza słowom. Niezależnie zaś od prawdziwości tego co zastępca szefa Agencji robił 20 lat temu, zlekceważenie tych niejasności paskudnie świadczy o uznaniu wartości demokratycznych przez obecnych szefów i nadzorców tych służb.
Byłoby bardzo dobrze, gdyby te państwowe agencje nie przypominały agencji towarzyskich nie tylko ze względu na porządek, ale i przestrzeganie elementarnych wartości. Czyżby nigdy już miało nie dojść do rzeczywistego odpolitycznienia tajnych służb, tak jak to jest od wielu lat na tak chętnie przywoływanym przez polityków SLD Zachodzie?
Na gorąco
Roman Bäcker
Opozycja chce odwołania szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu (instytucji powstałych po rozwiązaniu UOP). Wniosek nie ma szans na uzyskanie w Sejmie większości, a tym samym ma charakter jedynie demonstracyjny.
