Od lat zdumiewa mnie hojność przedsiębiorstw państwowych i tych z większościowym udziałem skarbu państwa. Kiedy Narodowy Bank Polski i Ministerstwo Edukacji fundują ubogim, ale zdolnym uczniom stypendia - to bardzo miły gest. Tyle że tak naprawdę te pieniądze są nasze. Darowizna byłaby stokroć piękniejsza, gdyby fundusze pochodziły z konta osobistego prezesa i ministra.
Legnicka prokuratura ujawniła wczoraj niektóre tylko "charytatywne" wydatki KGHM Miedź Polska. W ciągu 5 lat kombinat przeznaczył na darowizny ponad 100 milionów złotych oraz kilkadziesiąt - na tzw. sponsoring. Nawet najzagorzalsi kibice sportowi nie słyszeli nigdy o klubie Iskra Kocholice, ba - nie mają zielonego pojęcia, w co mogą grać sportowcy Iskry, ale Miedź Polska przekazała im kilkaset tysięcy złotych! Tak w każdym razie twierdzi prokurator Arkadiusz Kulik. Podobnych "iskier" pod kuratelą KGHM było znacznie więcej, prócz kościołów i parafii rzecz jasna.
Szczodrość prezesów firmy była tak wielka, że sponsorowali nawet siebie i swoje ubogie rodziny. Za 1,2 mln wynajęli agencję chroniącą miedziowych VIP-ów, rodziny i skromny dobytek.
Najsmutniejsze w całej sprawie jest jednak to, że sprawa trafiła do prokuratury nie dzięki państwowej kontroli państwowego giganta, lecz prasy. Po latach rządów AWS, nikt nie śmiał kontrolować prezesów, sympatyków z KGHM.
I nie ma się chyba co cieszyć z nowej władzy, bo do sponsorowania jest jeszcze - jak mawiał sienkiewiczowski Kali - "bardzo wielkie mnóstwo spraw".
Na gorąco
Jacek Deptuła
Legnicka prokuratura ujawniła wczoraj niektóre tylko "charytatywne" wydatki KGHM Miedź Polska. W ciągu 5 lat kombinat przeznaczył na darowizny ponad 100 milionów złotych oraz kilkadziesiąt - na tzw. sponsoring.