Od piątkowego wieczoru, gdy poszła w Polskę wieść, że minister finansów podpisał rozporządzenie obniżające (powtarzam, bo nie wierzę: OBNIŻAJĄCE) akcyzę na wyroby spirytusowe o 30 proc., naród nie może otrząsnąć się z szoku. W ciągu zaledwie pierwszej godziny i to tylko na stronach internetowego portalu "Wirtualna Polska" pojawiły się 152 listy z opiniami na temat tej wysokoprocentowej sensacji. Ciekawe, że nie były to głosy wyłącznie entuzjastyczne.
Owszem, wiele osób podziela oficjalnie głoszone intencje ministra (powstrzymanie przemytu, troska o konkurencyjność wyrobów krajowych z chwilą wejścia Polski do UE, wysokość akcyzy bliższa unijnym standardom), ale jeszcze więcej - co się z tymi Polakami porobiło! - jest przeciw. I to wcale nie dlatego, że ceny wódy ani nie pójdą w dół zaraz, ani aż o 30 procent, ani nawet nie dlatego, że rozporządzenie zostało podpisane jak na ironię akurat w sierpniu - tradycyjnym w naszym Kościele miesiącu trzeźwości. Jedni znajdują w tańszej flaszce drugie dno - np. powrót "wiadomych sił" politycznych do programowego rozpijania narodu i prezent w postaci gorzały zamiast kiełbasy wyborczej - inni po prostu kpią z tego pomysłu jako antidotum na przemyt. Bo ponoć np. w białoruskich "szopach" po naszej stronie granicy litr czystej już dawno kosztuje... 2 dolary. To 8 zł, więc o konkurencyjność będzie trudno; nawet gdyby wraz z tym rozporządzeniem wprowadzono obywatelski obowiązek napoczynania każdej kolejnej "połówki" z jakąś patriotyczną pieśnią na ustach.
Tak się akurat złożyło, że mnie cena alkoholu ani ziębi, ani parzy. Nie używam. Polecam soki - oczywiście krajowe - w tym osobliwie pomidorowy. Bez żadnych więc osobistych pobudek mam brzydkie podejrzenie, że państwo nie umiejące lub nie chcące uszczelnić granic (przemycony alkohol stanowił dotąd nawet 30 procent legalnej krajowej produkcji!) piecze dwie lub nawet trzy strawy na jednym ogniu. Z jednej strony robi dobrze naciskającemu nań spirytusowemu lobby, a z drugiej stawia obywatelowi trochę jednak tańszą gorzałę "Wyborczą". Kraj nie stanie się może po niej bardziej kolorowy, ale zawsze to lepiej, że kiedy żyjemy coraz drożej, coś jednak tanieje. I to "COŚ TAKIEGO"! Boję się tylko, by ta operacja nie odwróciła zmieniającej się u nas od paru lat "struktury spożycia" - od piwa i porządnego wina ku wódzie. Możemy pójść znów w Polskę, drodzy panowie! A potem do Unii. Z nową ceną, za to na starym "dobrym" kacu.
Na gorąco
Michał Żurowski
Od piątkowego wieczoru, gdy poszła w Polskę wieść, że minister finansów podpisał rozporządzenie obniżające (powtarzam, bo nie wierzę: OBNIŻAJĄCE) akcyzę na wyroby spirytusowe o 30 proc., naród nie może otrząsnąć się z szoku.