Rok temu w sposób nagły dowiedzieliśmy się, że nie nastąpił "koniec historii" wieszczony przez Francisa Fukuyamę. Nadal będą toczyły się wojny, ale tym razem przy pomocy wszelkich dostępnych środków, w tym i znajdujących się w posiadaniu drugiej strony. Już wcześniej - w Serbii i Kuwejcie - wiadomo było, że USA posiadają miażdżącą przewagę nad wrogami. Po wojnie w Afganistanie wiadomo, że to twierdzenie dotyczy wszystkich krajów i to niezależnie od ich warunków geograficznych. Atak rok temu miał zastraszyć Amerykanów, a tymczasem spowodoskutecznego działania. Od tego momentu to prezydent USA określa, kto jest wrogiem ludzkości i co należy z nim zrobić.
Rok temu musieliśmy się ostatecznie przekonać, iż żyjemy w jednej globalnej wiosce, gdzie to co się dzieje w jednym miejscu dotyczy lub może dotknąć wszystkich. Rok temu bezpowrotnie weszliśmy w XXI wiek - czas globalizacji, powszechnego Internetu, społecznej rewolucji informatycznej i w konsekwencji zupełnie innego sposobu życia niż w poprzednim wieku. Wszystko to już, co prawda, istniało wcześniej, a dzień, a nawet rok po ataku zbytnio swał, że najbardziej zaciekli wrogowi USA nie mają możności ię nie zmieniło. Jednakże w przypadku zmian społecznych daty pełnią tylko rolę orientacyjną, pozwalającą na jakieś wyznczenie, choćby przybliżonych granic, a ponadto pozwalających nam zakorzenić w tych całkowicie nowych czasach.
Każda ważna rocznica, każde obchody coś symbolizują i zwykle to coś jest bardzo znaczące.
Na gorąco
Roman Bäcker
Obchody pierwszej rocznicy największego na świecie zamachu terrorystycznego są świadectwem nie tylko żalu i zadumy z losu kilku tysięcy niewinnych osób, które straciły życie w obu wieżach WTC, Pentagonie oraz porwanych samolotach. Są one również dowodem zrozumienia, iż jest to data przełomowa dla całej ludzkości.