Kofi Annan, sekretarz generalny Narodów Zjednoczonych nie ukrywał wczoraj ulgi, jaką wywołała wśród delegatów decyzja Iraku o bezwarunkowym powrocie do tego kraju inspektorów ONZ. Mają oni sprawdzić, czy Bagdad przestrzega zakazu rozwijania broni bakteriologicznej, chemicznej i nuklearnej.
Ulgę Annana podzieliła większość dyplomatów ONZ, bowiem po ubiegłotygodniowym wystąpieniu prezydenta USA wojna z Saddamem Husajnem wisiała na włosku. Teraz podstawowym celem Narodów Zjednoczonych jest szybkie, twarde i bezwarunkowe skontrolowanie irackich obiektów, co do których są podejrzenia, że produkują broń masowego rażenia. Innego wyjścia Husajn po prostu nie ma.
Jeżeli w jakikolwiek sposób będzie utrudniał kontrolę prawie 300 inspektorów ONZ - większość państw świata przyzna w końcu rację Stanom Zjednoczonym i Wielkiej Brytanii. A po kontroli będzie można wreszcie odpowiedzieć na pytanie, czy kraj ten zagraża światowemu pokojowi.
Niepokoi jednak wczorajsza wypowiedź amerykańskiego ministra skarbu Paula O Neilla, który stwierdził, że mimo irackiej zgody na międzynarodową kontrolę i tak "Husajn musi odejść". Wynika z niej, że tak naprawdę amerykańskim celem głównym nie jest zapewnienie bezpieczeństwa w regionie i walka z terroryzmem, ale stworzenie proamerykańskiego rządu w Iraku. Bo tam wydobywa się najwięcej na świecie ropy poza kontrolą USA.
Na gorąco
Jacek Deptuła
Kofi Annan, sekretarz generalny Narodów Zjednoczonych nie ukrywał wczoraj ulgi, jaką wywołała wśród delegatów decyzja Iraku o bezwarunkowym powrocie do tego kraju inspektorów ONZ. Mają oni sprawdzić, czy Bagdad przestrzega zakazu rozwijania broni bakteriologicznej, chemicznej i nuklearnej.