To zakrawa na makabryczny żart.
W styczniu ub. roku dwaj bandyci utopili w Wiśle 4-letniego Michałka. Morderstwo zaplanowała i zleciła jego własna matka, która przez telefon komórkowy wydawała oprawcom polecenia. Film z wizji lokalnej, ukazujący dwóch mężczyzn wrzucających kukłę chłopczyka do wody, zszokował cały kraj. Mówiono o tym całymi tygodniami, nie mogąc pogodzić się z okrucieństwem i bezsensem zbrodni. Sąd pierwszej instancji skazał matkę i jej konkubenta na 25 lat pozbawienia wolności, a drugiego zabójcę na 15 lat.
Wczoraj odbył się proces apelacyjny, podczas którego obrońcy zabójców zaszokowali opinię publiczną po raz kolejny. Jednym z argumentów przeciw tak "surowej" karze był fakt, jakoby prokuratura i sąd działały na zamówienie społeczne! Polegało ono na politycznym rozgrywaniu "tezy o konieczności przywrócenia kary śmierci"...
Każdy, nawet najohydniejszy przestępca ma prawo bronić się przed sądem, wymyślać dziesiątki powodów, dla których popełnił zbrodnię. Ale są jakieś granice przyzwoitości, są ludzkie odruchy nie pozwalające na robienie z sądu tragifarsy. Granice człowieczeństwa zabójcy Michałka przekroczyli już dawno.
Granice przyzwoitości obrońcy zbrodniarzy przekroczyli właśnie wczoraj.
Na gorąco
Jacek Deptuła
Wczoraj odbył się proces apelacyjny, podczas którego obrońcy zabójców Michałka zaszokowali opinię publiczną po raz kolejny. Jednym z argumentów przeciw tak "surowej" karze był fakt, jakoby prokuratura i sąd działały na zamówienie społeczne!