Dopiero teraz zaczyna do nas docierać, co tak naprawdę oznacza tzw. ustawa abolicyjna, uchwalona przez Sejm dwa tygodnie temu. Ta spóźniona reakcja wynika zapewne z faktu, że rząd akcentował przede wszystkim ewentualne korzyści dla państwa z rozgrzeszenia nieuczciwych podatników. Na tym też koncentrowała się uwaga polityków, natomiast w tle pozostawała sprawa deklaracji majątkowych.
Dopiero teraz wybitni prawnicy rozpoczęli batalię, by prezydent nie podpisywał ustawy, ponieważ łamie ona kilka zapisów Konstytucji. I rzeczywiście: czy fakt, że deklarację składać będą tylko bogatsi obywatele (ok. 3,5 mln) nie jest łamaniem zasady równości wobec prawa? Niewątpliwie tak. A przecież ci ludzie i tak płacą najwyższe podatki! Czy założenie, że jeśli ktoś ma większy majątek niż inni, to musi go ujawnić i udowodnić jego pochodzenie - nie jest podejrzeniem, że bogatsi ludzie to potencjalni przestępcy? I tak właściwie w imię czego władza chce mieć dokładny spis wszystkich dóbr 3,5 miliona Polaków? W imię dumy, że ma tak zaradnych obywateli?
Zasada domniemania niewinności obowiązuje w sądzie wobec oskarżonych, więc dlaczego nie obowiązuje wobec bogatszych obywateli? A prawda jest taka, że deklaracje majątkowe to przyznanie się państwa - dysponującego dziesiątkami instytucji i arsenałem praw - do bezradności. Wobec tego - pieniądze na stół...
Jak dotąd, niewykrycie sprawcy kradzieży w bloku mieszkalnym nie upoważnia policji do rewizji w każdym mieszkaniu domu. Mimo że policji fantastycznie ułatwiłoby to robotę.
Na gorąco
Jacek Deptuła
Dopiero teraz zaczyna do nas docierać, co tak naprawdę oznacza tzw. ustawa abolicyjna, uchwalona przez Sejm dwa tygodnie temu.