Na gorąco

     I niezależnie kto bierze ster władzy - lewica czy prawica - zawsze następuje wielka wymiana kadr urzędniczych w administracji, w podporządkowanych spółkach i instytucjach. Za każdym razem słyszymy - jak w ostatnich tygodniach przy zmianach w urzędach miast i gmin, przy wymianie rad nadzorczych i zarządów spółek komunalnych - o odsuwaniu od stanowisk ludzi umoczonych politycznie, dyspozycyjnych i o powoływaniu na ich miejsce fachowców.
     Niestety, i odwoływani i powoływani są na ogół siebie warci. Prędzej czy później okazuje się, że tak naprawdę chodziło o dobro partii (komitetu wyborczego) i pomyślność jej działaczy.
     Niedawno media alarmowały, że w wielu regionach Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa rekrutuje do nowych biur pracowników tylko spośród zasobów kadrowych PSL i SLD. Gorąco temu zaprzeczał prezes ARiMR Aleksander Bentkowski (z PSL). Teraz się okazało, że połowa z tych fachowców (mają administrować pomocą Unii Europejskiej) nie zdała pierwszego egzaminu o Unii. I nic.
     Dzięki PSL (z abrobatą SLD) pomoc z Unii trafi na wieś do wszystkich. Także do tych "producentów", którzy nigdy nie dostarczyli na rynek nawet kilograma żywności. Będziemy na wsi konserwowali skansen.
     Bo nasze kadry nie są gotowe, by tę pomoc kierować do rolników-producentów i na unowocześnienie wsi.